W swoim wpisie Pawłowicz nie kryła rozgoryczenia, wskazując na powody, które – jak twierdzi – uniemożliwiały jej dalsze pełnienie funkcji.
"Agresja wobec konstytucyjnych instytucji ustrojowych, w tym wobec Trybunału Konstytucyjnego, jego Prezesa, sędziów, w tym mnie osobiście, wytworzyła warunki utrudniające lub wręcz uniemożliwiające wykonywanie funkcji sędziego Trybunału powierzone mi przez demokratycznie wybrany Sejm i Prezydenta RP" - napisała.
Krystyna Pawłowicz odchodzi z TK. Mówi o zniszczeniu i agresji
Pawłowicz zwróciła również uwagę na wpływ, jaki – według niej – miała ta sytuacja na życie prywatne sędziów i ich rodzin. Wskazała na narastającą presję społeczną i medialną, która – jak pisze – miała charakter zastraszania i podważania autorytetu sędziów TK. "Agresja ta utrudnia też normalne funkcjonowanie w życiu prywatnym. Za wykonywanie konstytucyjnych obowiązków obrony i ochrony polskiej Konstytucji sędziów TK delegitymizuje się, zastrasza, poniża i ośmiesza. Podważa się ich wcześniejszy dorobek zawodowy. Niszczy ich niezawisłość, zastrasza i nęka rodziny" - czytamy.
W końcowej części oświadczenia podkreśliła, że negatywne emocje i atmosfera wokół TK miały poważny wpływ na jej stan zdrowia, co – jak twierdzi – ostatecznie zmusiło ją do rezygnacji przed zakończeniem pełnej kadencji. "Te akty nienawiści niestety negatywnie wpłynęły na moje zdrowie, nieodwracalnie je pogarszając. Zmusiły mnie po 6 latach do wcześniejszego odejścia z urzędu sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Powierzoną mi tę zaszczytną funkcję starałam się w imieniu i dla dobra Rzeczypospolitej wykonywać pełnią swych sił" - wskazała.
Decyzja o przeniesieniu Krystyny Pawłowicz w stan spoczynku zamyka jej sześcioletni okres w Trybunale, ale wywołuje też nowe pytania o sytuację wewnętrzną i atmosferę wokół tej instytucji.