Kończy się 2025 rok, a wraz z nim mija pierwszy rok drugiej prezydentury Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych. Kampanijne zapowiedzi zostały już skonfrontowane z rzeczywistością rządzenia, a styl i kierunek tej prezydentury stają się coraz wyraźniejsze — zarówno dla Amerykanów, jak i dla partnerów USA w Europie.
Co to oznacza dla polityki wewnętrznej USA, relacji międzynarodowych i bezpieczeństwa naszego regionu? O bilans 2025 roku, największe sukcesy i porażki oraz prognozy na kolejne miesiące zapytaliśmy amerykanistę prof. Jarosława Szczepańskiego z Uniwersytetu Warszawskiego.
"To nie jest już outsider". Trump zaskoczył nawet Amerykanów
Aneta Malinowska, Dziennik.pl: Jak z perspektywy niemal roku prezydentury ocenia Pan działania Donalda Trumpa w 2025 roku? Czy spełnił zapowiedzi z kampanii?
Prof. Jarosław Szczepański, Wydział Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW: Jeśli chodzi o Donalda Trumpa, można powiedzieć, że w odniesieniu do obietnic składanych na początku prezydentury radzi sobie całkiem nieźle. Oczywiście wywołał bardzo dużo zamieszania, szczególnie na arenie międzynarodowej i nie wszystkie obietnice, mówiąc kolokwialnie, dowiózł.
Z drugiej strony zaskoczył część amerykańskiej opinii publicznej, bo rzeczywiście stara się realizować program, który zapowiedział w kampanii. Było to widoczne już w pierwszych dniach urzędowania, ale w całym roku ta konsekwencja nadal jest obecna.
Jeśli ktoś chciałby zobaczyć realizację programu Donalda Trumpa, to faktycznie ją widzi, choć wiemy, że wielu Amerykanów wolałoby, żeby te obietnice nie były spełniane. Natomiast z perspektywy Europy, również z perspektywy Polski, odbiór jest znacznie bardziej krytyczny.
Z naszej perspektywy rozczarowaniem najpewniej jest Ukraina, a co uznałby Pan za jego największy sukces?
Tak. Największą porażką, jeśli chodzi o niespełnione obietnice, jest zapowiedź stabilizacji sytuacji w naszej części Europy oraz na Ukrainie. To się nie wydarzyło. Zresztą z wypowiedzi Stevensa sprzed kilku dni wiemy, że negocjacje pokojowe mogą potrwać jeszcze nawet rok.
Największym sukcesem natomiast jest prawdopodobnie próba, a w pewnym stopniu także dokonanie reformy kultury politycznej, jeśli chodzi o funkcjonowanie administracji amerykańskiej. To są zmiany raczej punktowe, głównie w zakresie odejścia od pewnych ideologicznych założeń.
Oczywiście są one bardzo kontrowersyjne, zwłaszcza dla progresywnych wyborców w Stanach Zjednoczonych. Natomiast wbrew mainstreamowi i presji opinii publicznej Donaldowi Trumpowi udało się przeprowadzić reformę polegającą na odrzuceniu polityki DEI.
Widać też, że zmiany w administracji publicznej zaczynają mieć przełożenie na sektor prywatny. Pojawiają się zapowiedzi dużych firm, także z branży rozrywkowej, które odchodzą od tej polityki. Dotyczy to choćby obsady seriali i filmów. Słyszymy zapowiedzi, że część postaci reprezentujących różnego rodzaju mniejszości będzie znikać z produkcji. To niewątpliwie sukces z punktu widzenia jego elektoratu, choć dla wielu bardzo kontrowersyjny.
Czy styl rządzenia Trumpa w 2025 roku różni się od jego pierwszej kadencji?
Jeśli chodzi o sam styl, to nie wydaje się, żeby różnił się zasadniczo. Nadal jest to prezydentura transakcyjna. Donald Trump pozostaje jednocześnie showmanem i trochę politycznym prowokatorem. Było to widać choćby przy produkcji czapeczek z hasłem "Donald Trump 2032".
Jest jednak jedna bardzo istotna różnica. W pierwszej kadencji mieliśmy do czynienia z biznesmenem, który sądził, że można wprost przenieść metody zarządzania z biznesu do polityki. W drugiej kadencji to już polityk, który był bardzo dobrze przygotowany do pierwszych dni urzędowania i miał konkretny plan działań w administracji publicznej. To nie jest już ten sam "outsider".
Czego możemy się spodziewać w kolejnych miesiącach prezydentury?
Myślę, że możemy się spodziewać bardzo silnego zaangażowania w przygotowanie kampanii przed wyborami połówkowymi. Utrata większości w Izbie Reprezentantów oznaczałaby w praktyce zatrzymanie tej kadencji Donalda Trumpa. Tego najbardziej obawia się jego sztab.
Jego syn mówił niedawno na konwencji, że jeśli wyborcy nie chcą, aby prezydentura skończyła się po dwóch latach, muszą zrobić wszystko, by Republikanie wygrali wybory połówkowe. I rzeczywiście, te wybory będą papierkiem lakmusowym. Pokażą czy Donald Trump będzie mógł dalej zmieniać Stany Zjednoczone według swojej wizji, czy też ta "rewolucja zdrowego rozsądku", jak określają ją jego zwolennicy, zostanie zatrzymana.