Donald Tusk we wniosku o odwołanie Mariusza Kamińskiego nie napisał, dlaczego chce go pozbawić funkcji. Ale często o tym mówił. Chodzi m.in. o zarzuty, jakie byłemu już szefowi CBA postawiła prokuratura w Rzeszowie, a które odnoszą się do przekroczenia uprawnień w czasie operacji dotyczącej tzw. afery gruntowej.

Reklama

Premier nie ukrywał, że stracił do Kamińskiego zaufanie także w związku ze sposobem przeprowadzenia sprawy tzw. afery hazardowej. Stwierdził, że wykorzystywał on Biuro do rozgrywek politycznych. Twierdził też, że Kamiński powinien stracić stanowisko, bo nie ma pewności co do jego nieskazitelności moralnej i etycznej. A taka jest - według ustawy o CBA - wymagana od szefa tej instytucji.

Premier wniosek o odwołanie Kamińskiego przesłał do prezydenta, Kolegium ds. Służb Specjalnych i sejmowej Komisji Służb Specjalnych. Miały one przekazać mu swoje opinie na ten temat - żadna z nich jednak nie była dla szefa rządu wiążąca. Premiera poparło Kolegium ds. Specsłużb i sejmowa Speckomisja. Swojej opinii do kancelarii premiera nie przesłał do tej pory Lech Kaczyński. Publicznie deklarował jednak, że jest przeciwny inicjatywie Donalda Tuska.