"Rozpuszczacie państwo plotki od dłuższego czasu, że wadium zostało zwrócone. Wadium zgodnie z procedurą, w sposób prawidłowy zostało wpłacone przez fundusz. Do tej pory leży ono na rachunkach bankowych stoczni Gdynia i Szczecin - ponad 36 mln zł" - przekonywał Aleksander Grad posłów. Minister skarbu wystąpił w Sejmie na wniosek Prawa i Sprawiedliwości.
Szef resortu mówił wprost, że nie było żadnej afery stoczniowej. "Dokumenty, które resort skarbu przestawił w ostatnich dniach opinii publicznej, komentatorom, mediom i posłom w sprawie sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie pokazują, że nie było afery stoczniowej" - podkreślił Grad.
Minister powtózył, że fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights reprezentował prywatne fundusze inwestycyjne z krajów Zatoki Perskiej. I podkreślił: "Zabiegaliśmy o inwestora, ale nie mieliśmy ani mechanizmu, ani sposobu, aby go faworyzować".
Przypomniał, że od początku października na stronach internetowych resortu skarbu jest zamieszczone kalendarium spotkań z osobami, które reprezentowały inwestorów, w okresie od 9 września 2008 roku do 7 września 2009 roku. Zaznaczył jednocześnie, że w "normalnych" warunkach nie powinno ujawniać się takich informacji.
"Prawdą jest, że mi osobiście, całemu rządowi i panu premierowi zależało na tym, aby dla polskich stoczni, a tak naprawdę dla aktywów postoczniowych znaleźć inwestora, który publicznie deklarowałby, że chce budować tam statki. To był nasz cel, do którego wszyscy zmierzaliśmy; bardzo aktywnie i intensywnie nad tym pracowaliśmy, aby taki inwestor się znalazł" - mówił w Sejmie szef resortu skarbu.