Kandydat wspierany przez Stronnictwo Demokratyczne ujawnił fakt tego spotkania jednemu ze swoich najbliższych współpracowników. – Andrzej uśmiechał się, opowiadając o tym spotkaniu. Mówił, że Donald czarował, bardzo czarował – relacjonuje współpracownik Olechowskiego. Konkretna oferta nie padła. Nasz rozmówca uważa, że chodziło raczej o sprawdzenie, czy jest on skłonny podjąć tę grę.
A dla Platformy to może być gra o wiele. Zakładając, że poparcie dla Olechowskiego to kilka procent, mogą to być wyborcy, którzy zdecydują o wygranej Bronisława Komorowskiego już w I turze albo o wysokości jego przewagi nad Jarosławem Kaczyńskim. – Andrzej Olechowski na pewno nie zrezygnuje. Na ten temat nigdy nie było negocjacji – ucina te dywagacje Paweł Piskorski, szef Stronnictwa Demokratycznego.
O próbie przeciągnięcia Olechowskiego na stronę Platformy głośno było już półtora roku temu. Pojawiły się wówczas informacje, że były założyciel PO może stanąć do wyborów przeciwko kandydatowi swojej byłej partii. W kuluarach Sejmu plotkowano wtedy, że Olechowski otrzymał propozycję objęcia stanowiska ambasadora w USA. Nic z tego jednak nie wyszło.
Kilka dni temu o propozycji rezygnacji ze startu przed I turą złożonej przez Janusza Palikota mówił w Radiu Tok FM Andrzej Potocki, działacz SD. W rozmowie z „DGP” dodał, że „żadne konkretne propozycje nie padły, bo Olechowski nie podjął w ogóle dyskusji o rezygnacji”. – Był zażenowany propozycją dobijania targu – mówi Potocki. Sam Olechowski nie chce się wypowiadać na ten temat. – Nasz kandydat na prezydenta w ogóle nie chce wracać do tej rozmowy – mówi jego asystentka Izabela Tadra.
czytaj dalej >>>
Musi zaprzeczać
Zaraz po spotkaniu z Palikotem, z którego zdjęcia opublikował „Fakt”, Olechowski zaprzeczył, że takie propozycje padły. Zdaniem osoby związanej z jego sztabem nie mógł przyznać, że poseł PO próbował go namawiać, bo to oznaczałoby, iż prowadzi z Platformą jakąś niejasną grę. Inny współpracownik Olechowskiego twierdzi, że propozycje płynące z obozu PO nie mają związku z wyborami, bo Komorowski może być niemal pewny, że większość tego elektoratu i tak poprze go w II turze. Uważa, że chodzi raczej o zablokowanie budowy bloku centrolewicowego po wyborach. Miałby on powstać na bazie SD oraz struktur, które zaangażowały się w kampanię wyborczą Olechowskiego. Nową formację mogliby też zasilić m.in. Dariusz Rosati i Władysław Frasyniuk. Gdyby taki blok powstał, w naturalny sposób sięgałby po wyborców sympatyzujących z lewym skrzydłem PO i powstrzymał próbę rozszerzania się Platformy w tę stronę sceny politycznej.
Tuskowi już raz udało się przekonać kontrkandydata do rezygnacji. W 2005 roku prof. Zbigniew Religa poprosił swoich wyborców, by oddali głos na Tuska. Sam został przewodniczącym jego komitetu honorowego. W pierwszej turze kandydat PO wygrał, ale w dogrywce już nie. A prof. Religa został potem ministrem zdrowia w rządzie PiS.