"Forma debaty została ustalona, jakby nie z naszej inicjatywy, ale być może w trakcie debaty się trochę zmieni, to możliwe. Pan Komorowski w trakcie tej pierwszej (niedzielnej) debaty nie zawsze trzymał się tych ustaleń. Ja mam taką naturę, że się staram trzymać, ale jak partner się nie będzie trzymał, to ja też nie" - powiedział Kaczyński.

Reklama

Mimo iż scenariusz niedzielnej debaty Komorowski-Kaczyński nie przewidywał wzajemnych pytań, obaj kandydaci weszli kilka razy w polemikę. Prezes PiS nie wykluczył też, że być może podczas środowej debaty "będzie bardziej aktywny sposób prowadzenia dyskusji". "Ale to jeszcze zobaczymy" - zaznaczył.

Zapytany przez dziennikarzy o przygotowania do wieczornego starcia z Komorowskim, Kaczyński powiedział, że "z bólem ewidencjonuje wszystkie nieprawdy", które padły w niedzielnej debacie i w wystąpieniach ludzi popierających jego konkurenta.

"Tego jest naprawdę dużo, to jest smutne. Można różne rzeczy w debatach mówić, można się nawet czasami o różne rzeczy oskarżać, chociaż lepiej tego nie robić. Trzeba jednak mieć tutaj jakąś miarę. Bo na przykład powiedzenie, że w sprawie Białorusi, moja wypowiedź miała charakter niewłaściwy czy skandaliczny, to na tle europejskiej i światowej polityki, począwszy od przynajmniej 1972-3 roku, kiedy zaczęto rokować nad tzw. trzecim koszykiem helsińskim, to albo to wykazuje kompletny brak wiedzy tego, kto na ten temat mówi, albo po prostu jest to zła wola" - ocenił Kaczyński.

Kandydat PiS nawiązał w ten sposób do swej wypowiedzi podczas niedzielnej debaty, gdy zadeklarował, że o sprawach Białorusi i mieszkających tam Polakach, jako głowa państwa, porozmawiałby z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem. Komorowski pomysł ten nazwał "niebywałym". Szef MSZ Radosław Sikorski mówił z kolei w poniedziałek, że wypowiedź Kaczyńskiego była "niepotrzebna i szkodliwa".

Kaczyński zapewniał również na środowej konferencji prasowej, że jest w stanie przytoczyć wypowiedzi samego Komorowskiego idące - jak ocenił - "dokładnie w tym samym kierunku", a także - dodał - "inne wypowiedzi, także innych polityków PO". "Miejmy więc tutaj pewną miarę, bo naprawdę to przestaje być coś takiego, co jest demokracją, bo polski obywatel, Polacy mają prawo do tego, żeby się spierano, ale na pewnej płaszczyźnie" - zaznaczył szef PiS.