"Jestem menedżerem dużej kompanii inwestycyjnej. Dowiedziałam się o HIV trzy lata temu, gdy zdecydowałam się na operację plastyczną nosa. Początkowo nie chciałam w to uwierzyć, bo zawsze wymagałam od partnerów stosowania prezerwatyw" - mówiła 21-letnia Alisa magazynowi Cosmopolitan Rossija.

Reklama

Takich jak ona jest w Rosji niemal 500 tys. Zarejestrowanych, bo co najmniej drugie tyle nie wie o wirusie. Corocznie na AIDS umiera 40 tys. ludzi. To sytuuje Rosję na 13. miejscu na świecie. Wyprzedzają ją jedynie Indie oraz 11 państw Afryki. Liczba osób HIV-pozytywnych szybko rośnie - o kilkadziesiąt tys. rocznie (w Polsce rejestruje się rocznie ok. 700 nowych przypadków). Od 2001 r. w państwach powstałych po upadku ZSRR liczba ta uległa podwojeniu.

Skąd tak dramatyczne rozmiary epidemii? Przyczyny tkwią jeszcze w czasach sowieckich. Pierwsze informacji o AIDS trafiły do Moskwy w latach 80. Władze je początkowo zignorowały, twierdząc, że choroba dotyczy wyłącznie narkomanów, prostytutki, homoseksualistów i amatorów seksualnej rozwiązłości. A tych - zgodnie z linią propagandy - w Związku Sowieckim nie było. Niestety, rzeczywistość okazała się drastycznie odmienna. Na przełomie lat 80. i 90. doszło do masowych zakażeń w szpitalach. W stolicy Kałmucji Eliście w 1990 r. wirus pochodzący od jednego zakażonego dziecka przeniesiono na 75 małych pacjentów. Personel stosował igły wielokrotnego użytku.

"Dzisiaj rozwój epidemii w Rosji jest związany głównie z rozmiarem narkomanii. 62 proc. nosicieli HIV to właśnie uzależnieni" - mówi nam Natalia Podogowa, szefowa rosyjsko-ukraińskiego oddziału Globalnej Koalicji Biznesu przeciw HIV/AIDS, Malarii i Gruźlicy. Heroinę wstrzykuje sobie regularnie nawet 3 mln Rosjan. "Rzadko korzystają oni z jednorazowych strzykawek. Co gorsza, jeden uzależniony potrafi wciągnąć w szpony nałogu do 10 nowych ludzi rocznie. A przecież mają oni jeszcze nieuzależnionych partnerów seksualnych, których zarażają wirusem" - podkreśla Podogowa.

Tymczasem w miastach po obu stronach Uralu praktycznie nie funkcjonuje profilaktyka wśród narkomanów. W całym kraju istnieje zaledwie 69 punktów wymiany igieł, do których ma dostęp jedynie co dwudziesty uzależniony. Na Zachodzie podobne działania to standard finansowany przez państwo. W Rosji tego typu punkty działają wyłącznie za pieniądze organizacji charytatywnych.

Rozmiary uzależnienia to echo wojny w Afganistanie. Wielu rosyjskich żołnierzy wróciło do ojczyzny uzależnionych od tamtejszej heroiny. Mieli kontakty do jej producentów i handlarzy. Strumień relatywnie taniej heroiny błyskawicznie zalał miasta dawnego sowieckiego imperium. Dlatego dzisiaj w parkach czy przy dworcach Nowosybirska, Irkucka i Kaliningradu można znaleźć dziesiątki zużytych strzykawek.

"Władze dopiero w 2005 r. wzięły się na poważnie za walkę z HIV. Wówczas kilkukrotnie podwyższono nakłady na ten cel" - mówi nam Natalia Podogowa. W 2006 r. na profilaktykę i walkę z epidemią AIDS wydano w Rosji 8,3 mld rubli (815 mln zł). "W 2010 r. na profilaktykę, diagnostykę i leczenie HIV przeznaczymy 13,4 mld rubli (1,3 mld zł)" - obiecywała podczas konferencji ds. HIV/AIDS w Europie Wschodniej i Azji Środkowej Łarisa Szojgu, wiceszefowa parlamentarnej komisji zdrowia Rosji.

Mimo rozmiarów zagrożenia wielu lekarzy wciąż bagatelizuje problem. "To nieprawda, że w Rosji jest więcej zakażeń niż w innych krajach Europy. Po prostu mamy znacznie lepszy system rejestracji" - przekonuje w rozmowie z nami naczelny lekarz szpitala zakaźnego w Kaliningradzie Władimir Bigułow. Tymczasem ten graniczący z Polską obwód przoduje jeśli chodzi o liczbę osób HIV-pozytywnych. Nawet na tle reszty Rosji.