Na wystawie znalazły się zdjęcia fotografów z 4 krajów świata - z Rosji, Chin, Indii i RPA - w których gruźlica ciągle stanowi ważny problem zdrowotny i społeczny.
Gruźlica jest jedną z najstarszych znanych chorób gnębiących ludzkość. Wywołują ją bakterie - prątki gruźlicy (Mycobacterium tuberculosis). Dominującą postacią jest gruźlica płucna, ale choroba może dotyczyć wielu innych narządów i tkanek ciała, jak układ nerwowy, kostno-stawowy, układ naczyniowy, moczowo-płciowy, skórę. Istniejąca szczepionka nie zapewnia ochrony przed płucną postacią gruźlicy, może natomiast chronić przed najgroźniejszymi postaciami tej choroby, jak gruźlicze zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych czy uogólnione zakażenie gruźlicze.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), w 2008 r. na świecie na gruźlicę zachorowało 9,4 mln ludzi, a zmarło 1,4 mln, przypomniała na otwarciu wystawy dr hab. Maria Korzeniewska-Koseła, kierownik Zakładu Epidemiologii i Organizacji Walki z Gruźlicą w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.
Jej zdaniem, ważny problem stanowi współistnienie HIV/AIDS i gruźlicy. 15 proc. przypadków gruźlicy (1,4 mln wszystkich nowych zachorowań) dotyczy właśnie osób chorych na AIDS, który jest stanem najsilniejszego zahamowania aktywności układu odpornościowego. Do najważniejszych czynników grożących aktywacją choroby należą właśnie niedożywienie i osłabienie odporności.
"Rozkład gruźlicy na świecie jest niesprawiedliwy. Europa jest pod tym względem uprzywilejowana, bo tylko 5 proc. przypadków tej choroby stwierdza się właśnie w krajach europejskich. Najwięcej zachorowań - ponad 80 proc. - występuje w biednych krajach Azji i Afryki Subsaharyjskiej" - podkreśliła dr hab. Korzeniewska-Koseła. Najgorzej sytuacja wygląda w Indiach, Chinach, Indonezji, RPA, Nigerii, Bangladeszu, Etiopii. Duży odsetek zachorowań notuje się też w Rosji i krajach byłego ZSRR, gdzie ogromnym problemem jest gruźlica wielolekooporna (MDR-TB), czyli postać choroby oporna na przynajmniej dwa antybiotyki przeciwprątkowe.
Na liście państw najbardziej dotkniętych tą postacią gruźlicy znajduje się aż 13 byłych republik radzieckich, w tym Azerbejdżan, Mołdawia, Kazachstan, Ukraina, Uzbekistan, Białoruś, Gruzja, a także państwa nadbałtyckie - Estonia, Łotwa, Estonia.
Pojawiła się również postać gruźlicy skrajnie opornej na leczenie (XDR-TB), tj. takiej, która nie daje się leczyć nie tylko dwoma najsilniejszymi antybiotykami przeciwgruźliczymi pierwszego rzutu, ale też dwoma lekami drugiego rzutu.
Jak oceniła dr hab. Korzeniewska-Koseła, występowanie zmutowanych prątków opornych na leki jest wyłącznie efektem działalności człowieka, tj. nieprawidłowego leczenia, np. nieprzestrzegania przez pacjentów zaleceń lekarskich i przerywania terapii na własną rękę. W krajach biednych jest to często związane z przerwami w dostawach leków, wskutek czego pacjenci zaczynają brać inny lek, a później znów wracają do poprzedniego. W Azji na przykład sytuację pogarsza fakt, że leki przeciwprątkowe są w wolnej sprzedaży i pacjenci mogą je kupować na własną rękę.
czytaj dalej
Według specjalistki, w Polsce zachorowania na gruźlicę są ciągle częstsze niż w krajach Europy Zachodniej, jednak kwalifikujemy się i tak do krajów o dobrej sytuacji epidemiologicznej. W 2008 roku odnotowano u nas ponad 8 tys. zachorowań na gruźlicę, czyli 10-krotnie mniej niż w 1957 r., kiedy to powstał w Polsce rejestr chorych na gruźlicę.
Wówczas chorowało też więcej dzieci i młodzieży. Obecnie zachorowania dotyczą najczęściej osób w wieku średnim i podeszłym, czyli tych, które najprawdopodobniej zaraziły się prątkami w latach 70. i 80., a choroba uaktywniła się u nich w związku z osłabieniem odporności. W Polsce w niektórych grupach wiekowych, np. między 50. a 60 . rokiem życia, mężczyźni chorują 4-krotnie częściej niż kobiety. Często są to panowie samotni, o niskim statusie materialnym, nadużywający alkoholu i palący, podkreśliła dr hab. Korzeniewska-Koseła.
W Polsce, o tym, że gruźlica nie przeszła jeszcze do przeszłości przypominają m.in. przypadki choroby przywiezione z podróży zagranicznych - turystycznych, np. do Indii, czy biznesowych za wschodnią granicę.
Otwarta w środę na Zamku Ujazdowskim w Warszawie wystawa "Ludzkie oblicza gruźlicy" ma przypominać o tym, że nie jest ona wcale "chorobą przeszłości", zwłaszcza w niektórych rejonach świata. W tym roku wystawała odwiedziła już m.in. Nowy Jork, Waszyngton, Genewę, Brukselę i New Delhi.
Prezentowane na niej zdjęcia wykonali czterej fotografowie z krajów, w których gruźlica ciągle zbiera duże żniwo - Song Hangjian z Chin, Serge Golowach z Rosji, Subhash Dharma z Indii oraz Damien Schumann z RPA.
Wystawa została zorganizowana z funduszy globalnego programu "Partnerstwo Lilly MDR-TB zainicjowanego w 2003 r.", którego celem jest walka z wielolekooporną postacią gruźlicy. W ramach programu firma Eli Lilly i jej 17 partnerów, m.in. Światowa Organizacja Zdrowia, Międzynarodowa Federacja Pielęgniarek, Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża oraz Czerwonego Półksiężyca oraz wiele ośrodków akademickich i instytucji prywatnych dąży do zwiększenia dostępności do leków przeciwprątkowych w krajach najbardziej dotkniętych ta chorobą.
W ramach programu firma nie tylko przekazuje leki przeciwprątkowe potrzebującym krajom, ale też udostępniła technologię ich produkcji czterem firmom generycznym - z Rosji, Chin, RPA oraz Indii.