Kraje członkowskie zaakceptowały na szczycie Unii Europejskiej w czwartek wieczorem derogację dla Czech dotyczącą Karty Praw Podstawowych, która ma umożliwić prezydentowi Vaclavowi Klausowi podpisanie aktu ratyfikacyjnego Traktatu z Lizbony - poinformowało szwedzkie przewodnictwo w UE.

"Daliśmy Czechom to, czego chcieli, w taki sposób, by wszystkie pozostałe 26 krajów to zaakceptowało" - ogłosił na konferencji prasowej po zakończeniu pierwszego dnia szczytu premier Szwecji Fredrik Reinfeldt.

Chodzi o dopisanie Czech do polsko-brytyjskiego protokołu do Traktatu z Lizbony, który wyłącza te kraje z obowiązywania Karty Praw Podstawowych. "Słowo Czechy ma być dodane po przecinku po Polsce i Wielkiej Brytanii" - tłumaczył PAP czeski dyplomata.

Trzymając w zawieszeniu całą UE, eurosceptyczny prezydent Klaus, ostatni przywódca UE, który nie podpisał ratyfikacji lizbońskiego traktatu, domagał się, by Czechy zostały objęte wyłączeniem z obowiązywania Karty Praw Podstawowych (tzw. opt-out). Argumentował, że wyeliminuje to istniejącą - jego zdaniem - groźbę zgłaszania w Trybunale Sprawiedliwości UE roszczeń majątkowych przez wysiedlonych w 1945 roku na podstawie dekretów Benesza Niemców sudeckich.

"Usunęliśmy ostatnią polityczną przeszkodę (do wejścia w życie Traktatu z Lizbony), o ile oczywiście Trybunał Konstytucyjny w Czechach uzna jeszcze zgodność Traktatu z czeską konstytucją" - powiedział przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso.

Ustalono, że zmieniony protokół zostanie dodany dopiero do następnego traktatu UE (najpewniej będzie to traktat akcesyjny Chorwacji) i ratyfikowany wówczas przez wszystkie kraje UE. To zapobiegnie ponownej długiej ratyfikacji Traktatu z Lizbony we wszystkich krajach UE, co byłoby konieczne w przypadku dodania do traktatu (lub protokołu traktatowego) jakiegokolwiek zmieniającego go nowego słowa, a nawet przecinka.

Barroso zapewnił, że UE wywiąże się z obietnicy i dołączy protokół z opt-outem dla Czech do następnego traktatu. "UE opiera się na zasadzie dobrej wiary. To święta zasada i porozumienie musi być respektowane" - oświadczył Barroso.

Negocjacje na szczycie w imieniu Czech prowadził premier Jan Fischer. Klaus nie uczestniczy w szczycie, ale wydaje się, że powinien respektować porozumienie z Brukseli, gdyż sam w takiej wersji je zaproponował.

Jeśli Klaus rzeczywiście dochowa obietnicy i uszanuje porozumienie ze szczytu, na drodze do podpisania przez niego Traktatu z Lizbony i wejścia w życie tego dokumentu w UE pozostanie już tylko jedna przeszkoda. Czeski Trybunał Konstytucyjny ogłosił we wtorek, że najwcześniej 3 listopada zapadnie wyrok o zgodności Traktatu z Lizbony z czeską konstytucją. Przed tym terminem Klaus nie podpisze więc ratyfikacji.

Właśnie wskazując na ten fakt, Reinfeldt powiedział, że pierwszego dnia szczytu nie rozmawiano formalnie o kandydatach na nowe, utworzone w Traktacie z Lizbony stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej i wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej.

"Było wiele ciekawych rozmów w korytarzach, ale wciąż nie mamy wystarczającej jasności prawnej, by rozpocząć debatę o nazwiskach" - oświadczył Reinfeldt. Zapewnił, że gdy tylko czeski Trybunał Konstytucyjny stwierdzi zgodność traktatu UE z czeską konstytucją, a Klaus podpisze akt ratyfikacyjny, Szwedzi rozpoczną formalne konsultacje.



















Reklama