Prawdziwą "niedźwiedzią przysługę" oddał ekologom Al Gore, który po odejściu z Białego Domu dostał pokojowego Nobla za walkę z globalnym ociepleniem. "Mam tu najświeższe dane. Z badań Wieslava Maslowskiego wynika, że czapa lodowa zalegająca na biegunie północnym zniknie latem najdalej za pięć-siedem lat. Stanie się to na 75 proc." - mówił w poniedziałkowym wystąpieniu.

Reklama

Te słowa zmroziły delegatów, bo to najczarniejsza z prognoz. Do tej pory naukowcy przewidywali, że Arktyka stanie się latem wolna od lodu dopiero po 2020 roku. Ale szok szybko minął, bo dziennikarze odszukali Maslowskiego. "Zajmuję się klimatem, ale nigdy nie podjąłem próby oszacowania wpływu człowieka na topienie się lodów Arktyki" - powiedział naukowiec pracujący dla amerykańskiej marynarki wojennej. Doradcy prasowi byłego wiceprezydenta USA szli jednak w zaparte: poinformowali, że Maslowski podzielił się z Gore'em swoimi obawami... w prywatnej rozmowie kilka lat temu.

Także sam szczyt w Kopenhadze znalazł się w ogniu krytyki. 20 tys. delegatów, dziennikarzy i ekologicznym aktywistów, którzy przybyli do duńskiej stolicy z całego świata, wytworzy w ciągu niemal dwóch tygodni obrad ponad 46 tys. ton dwutlenku węgla. Tak wynika z obliczeń analityków firmy Deloitte. Dla porównania tak ogromną ilość gazów cieplarnianych produkują w ciągu dwóch tygodni mieszkańcy 150 tys. brytyjskiego Middlesbrough lub w ciągu roku 660 tys. Etiopczyków.

Jeszcze nigdy organizowany przez ONZ szczyt klimatyczny nie był aż tak "brudny". Jego uczestnicy i organizatorzy nie chcą jednak o tym rozmawiać. "My się tym nie zajmujemy. My się koncentrujemy tylko na przebiegu negocjacji" - mówi nam jeden działaczy Climate Action Network International. Inni bronią się podkreślając, że to największy szczyt klimatyczny w historii lub przerzucają winę na organizatora - Danię.

Reklama

Skandynawskie państwo, choć hołduje zielonej polityce, nie jest w stanie pogodzić wymagań uczestników obrad z ekologią. Polityków obsługuje flota aż 1200 limuzyn, z których tylko pięć jest ekologicznych. Podatek na auta hybrydowe jest tu po prostu tak duży, że nie opłaca się ich kupować. Na dodatek uczestnicy szczytu zignorowali apele Duńczyków o korzystanie z publicznego transportu. Politycy, w tym również Al Gore, oraz inni liczni celebryci przybyli do Kopenhagi na pokładach prywatnych odrzutowców. A to właśnie one produkują najwięcej gazów cieplarnianych. Jedyną ekologiczną rzeczą jest nowoczesna armatka wodna sprowadzona na potrzeby kopenhaskiej policji. Bo zużywa bardzo mało wody.