Islandzkie lodowce topnieją, pod wpływem lawy, a to oznacza wielkie powodzie w kraju, zwane "jökulhlaup". Odłamki lodu i skał niszczą drogi i mosty oraz rujnują pola farmerów. A to nie jedyny problem Islandii. Rośnie stężenie fluoru - wkrótce przekroczy ono dopuszczalne normy i może zagrozić życiu zwierząt - pisze islandzka gazeta "Reykjavik Grapevine".

Reklama

To nie koniec fatalnych informacji, płynących z Islandii. Według ekspertów wybuchy wulkanu mogą trwać miesiącami. Do tego erupcje mogą być coraz groźniejsze - wszystko zależy od rodzaju magmy w kraterze. Islandzcy specjaliści ostrzegają też przed nowymi kraterami, które w każdej chwili mogą się otworzyć w wulkanie Eyjafjallajökull.

Sejsmolodzy obawiają się jeszcze jednego - historia wybuchów pokazuje, że eksplozje Eyjafjallajökull zwykle budziły znacznie większy wulkan - Katlę. Na razie jednak ten olbrzym nie wykazuje żadnych oznak eksplozji.

Najgrożniejszy wybuch tego wulkanu zanotowano w 1821. Erupcje trwały dwa lata - chmura trującego dymu wybiła większość zwierząt hodowlanych i spowodowała choroby mieszkańców tej wyspy. A do tej pory odnotowano tylko trzy wybuchy - w 920, 1612 i 1821 roku - przypomina rosyjska "Pravda".