W ciężkich dniach po katastrofie polskiego Tu-154M wielu naszych rodaków po raz pierwszy od lat doznało zapomnianego uczucia dumy ze swojego kraju, swoich liderów i swoich współobywateli - podkreśliła krytyk telewizyjna radia Echo Moskwy Ksenia Łarina.

Reklama

Swoje odczucia na temat reakcji Rosji i jej telewizji na tragedię pod Smoleńskiem przedstawiła w środę na łamach dziennika "Wremia Nowostiej". O opinię w tej sprawie redakcja tej gazety poprosiła też innych znanych rosyjskich krytyków telewizyjnych.

Według Łarinej, "ta okropna katastrofa zmieniła bieg historii". "Odporne dotąd środki państwowej propagandy jakby zrzuciły z siebie gipsowe maski, odsłaniając ludzkie rysy. Okazało się, że przejawić współczucie, wypowiedzieć przed kamerą ludzkie słowa, zmienić ramówkę i intonację prowadzących, to nic trudnego. Tym bardziej, jeśli się wie, że nic za to nie grozi" - konstatuje publicystka Echa Moskwy.

"Prezydent i premier zachowali się w najwyższym stopniu godnie i z taką samą godnością poprowadzili za sobą swoją trzódkę, w tym rządzącą partię, ministrów i szefów państwowych mediów. Należą się im za to podziękowania" - dodaje Łarina.

Komentatorka odnotowuje, iż "ktoś nawet wypowiedział straszną myśl, że prezydent Polski zapłacił swoim życiem za to, by miliony radzieckich ludzi mogły zobaczyć film +Katyń+ Andrzeja Wajdy".

Zdaniem Łarinej, "nie jest ważne, jaki udział w tym absolutnie szczerym współczuciu miała polityka jako taka; ważne jest coś innego - że wciąż możemy być ludźmi; że możemy jeszcze wywoływać u światowej społeczności szacunek, a nie strach, pogardę i uśmiech politowania".

czytaj dalej >>>

Reklama



Wysoko postawę rosyjskich mediów w tamtych dniach ocenia też Olga Galicka z "Wremia Nowostiej". "Śmierć prezydenta Polski, który leciał do Katynia, by uczcić pamięć zamordowanych tam 70 lat temu Polaków, wstrząsnęła całym światem. Naszą telewizją też. Zareagowała właściwie: nie było zwlekania z informacją, pustych słów i niestosownych programów rozrywkowych" - zaznacza dziennikarka.

"To rzadki moment, gdy nie trzeba było się wstydzić za tych, którzy robią telewizję" - dodaje.

Natomiast w opinii Siergieja Warszawczika z RIA-Nowosti, "w tamtych dniach rosyjska telewizja uczyniła dla umocnienia przyjaźni między naszymi narodami więcej, niż w ciągu poprzednich dziesięcioleci".

Z kolei Jurij Bogomołow z "Rossijskiej Gaziety" koncentruje uwagę na zaprezentowaniu przez telewizję Rossija dramatu Wajdy. "Tragedia pod Smoleńskiem sprawiła, że mogliśmy obejrzeć +Katyń+ dwukrotnie. Po Smoleńsku filmu tego nie odbiera się już jako świadectwa historycznego. Dystans czasowy radykalnie uległ skróceniu, a duchowy ból stał się ostrzejszy" - wskazuje komentator.

"Dla nas, jak ktoś słusznie zauważył, +Katyń+ jest ważniejszy, niezbędniejszy i aktualniejszy, niż dla obywateli Polski. Polskie społeczeństwo +katyński dół+ pokonało. Choć i tam są swoi radykałowie, którzy uznali ten obraz za niewystarczająco patriotyczny" - zaznacza Bogomołow.

Opinie te "Wriemia Nowostiej" opatruje tytułem "Telewizja z ludzką twarzą".