Według brytyjskiego tygodnika, ponad 40 proc. instalowanego tam oprogramowania to wersje pirackie - kradzione w internecie, nielegalnie przegrywane bądź kupowane na czarnym rynku. Piraci to przede wszystkim młodzież. "Jak biedny francuski student ma pozwolić sobie na oryginalnego Windowsa za 200 czy Photoshopa za 650 euro?" - pytają czytelnicy w komentarzach do artykułu "Economista".

Reklama

Skala problemu jest tak duża, że zajął się nim nawet prezydent Nicolas Sarkozy. Według proponowanych przez niego rozwiązań, pirat ma być karany stałym odcięciem dostępu do sieci. Pomysły Sarkozy’ego - wspierane przez wytwórnie płytowe oraz producentów oprogramowania - odrzucił jednak w zeszłym miesiącu Parlament Europejski. Powodem był zarzut o ograniczanie swobód obywatelskich.

Straty branży software z powodu piractwa szacowane są na świecie na prawie 30 miliardów euro. Liderem pirackiego rankingu "Economista" została Armenia, w której ponad 93 proc. instalowanego oprogramowania to wersje nielegalne.