600 żołnierzy japońskich miało swoją bazę w Samawie na południu Iraku. W strefie kontrolowanej przez Brytyjczyków pilnowali porządku, ale mieli zakaz używania siły. Pewnie dlatego nie wystrzelili ani razu ze swojej broni i nie mieli nawet żadnych rannych.

Rano wyruszył stamtąd konwój ponad tuzina wozów bojowych, buldożerów i sprzętu inżynieryjnego i jest już w Kuwejcie. Całkowita ewakucja ludzi i sprzętu zakończy się dopiero pod koniec lipca.

Pierwsza akcja japońskich wojsk zagranicą od czasów wojny wywołała protesty w Japonii. To przyspieszyło decyzję o powrocie żołnierzy do domu.

Japonia chce jednak pomagać w odbudowie kraju. Niedawno umorzyła 80% irackiego długu, czyli około 6 mld dolarów.