Zamachowiec wchodzi do autobusu i siada na jego końcu. Chwilę potem majstruje przy plecaku i detonuje swoją bombę domowej roboty. Muzułmanin spodziewał się, że cały pojazd wyleci w powietrze, ale tak się nie stało. Pasażerowie usłyszeli tylko głośny huk detonatora i poczuli smród spalenizny.

Hałas wydawał się na tyle niegroźny, że wśród pasażerów nie wybuchła panika. Patrzeli tylko podejrzanie na zamachowca. Kierowca zatrzymał pojazd, ludzie i muzułmanin wyszli z autobusu. W jego tyle leżał plecak z czymś, co przypominało baterie oraz jakąś rozlaną miksturę. Tak wyglądał ładunek, który nie detonował.

Przed tygodniem pokazano inne zapisy z kamer w metrze. Na nich widać było panikę, jaka wybuchła wśród pasażerów, po nieudanych detonacjach ładunków. Cała piątka niedoszłych zamachowców, którzy chcieli się wysadzić w autobusach i metrze 21 lipca 2005 roku, siedzi teraz na ławie oskarżonych. Od dwóch tygodni trwa ich proces.