Wmieszani byli w to także szwagier Kennedych, aktor Peter Lawford, oraz jej osobisty lekarz Ralph Greeson - pisze "Fakt".

Powodem spisku był romans młodszego z braci Kennedych z aktorką. W łóżku Robert obiecał Marilyn, że rozwiedzie się z żoną, a z nią weźmie ślub. Ale kiedy ochłonął, nie miał ochoty dotrzymać słowa. Wtedy Marilyn zagroziła, że o ich romansie powie światu. To zniszczyłoby nie tylko karierę Roberta, ale także jego brata Johna, prezydenta i byłego kochanka Marilyn.

Z pomocą Robertowi pospieszył jego szwagier, aktor Peter Lawford. Spotkał się z lekarzem gwiazdy Ralphem Greesonem i przekonał go, żeby zaaplikował jej dużą dawkę środków nasennych. A Marilyn wmówił, że jeśli spróbuje popełnić samobójstwo, jak to już kilka razy czyniła, odratują ją. Marilyn była wtedy rzeczywiście w samobójczym nastroju. Nie dość, że Robert Kennedy wystawił ją do wiatru, to jeszcze wytwórnia 20th Century Fox zerwała z nią kontrakt. Myślała, że Amerykanie uznają, że próba samobójstwa to wina wytwórni, a oburzenie opinii publicznej zmusi ją do przyjęcia aktorki z powrotem. Takimi argumentami mogli przekonywać Marilyn spiskowcy.

Marilyn im uwierzyła. Była pewna, że gdy ją znajdą, zrobią jej w szpitalu płukanie żołądka i wszystko skończy się dobrze. Ale spiskowcy nie myśleli o pomocy. Kennedy w nocy z 4 na 5 sierpnia 1962 r. dzwonił parę razy do Lawforda. Upewniał się, czy Marilyn już nie żyje. Lawford zaś wydzwaniał do aktorki, by sprawdzić, czy przestała odbierać telefony.

Rankiem 5 sierpnia 1962 r. gosposia znalazła w sypialni martwą Marilyn. Nagą. Marilyn w ręku trzymała słuchawkę.







Reklama