" Trudno nie przyznać mu racji" - mówią zgodnie eksperci, z którymi rozmawiał DZIENNIK. Według rosyjskiego politologa Fiodora Łukianowa Unia i Rosja toczą ze sobą grę o konkretne interesy gospodarcze i polityczne. "Jej częścią i formą nacisku na Rosję jest już samo wystąpienie Mandelsona" - mówi DZIENNIKOWI. "Ale nazywanie tego zimną wojną to jednak spora przesada" - dodaje.

Według Mandelsona wina za taki stan rzeczy leży po obu stronach, które wzajemnie oskarżają się o stosowanie podwójnych standardów i posługiwanie się surowcami energetycznymi jako bronią polityczną.

Rozbieżności nie kończą się na ropie i gazie. Moskwie nie podoba się też wspieranie przez kraje europejskie demokratycznych procesów w krajach dawnego ZSRR. Na początku roku przywódcy UE z niedowierzaniem wysłuchali też wystąpienia prezydenta Władimira Putina, który na konferencji o międzynarodowym bezpieczeństwie w Monachium oskarżył Stany Zjednoczone o nowy wyścig zbrojeń i przestrzegał przed rozszerzeniem NATO na Wschód.

Z kolei Zachód wytyka władzom w Moskwie łamanie zasad demokracji i praw człowieka. Akurat w tej sprawie Mandelson zalecał wczoraj ostrożność. Jego zdaniem Rosja powinna wprawdzie budować państwo prawa, ale - jak twierdzi - europejskie lekcje na temat demokracji mogą w Moskwie wywierać odwrotny skutek do zamierzonego.

To nie koniec długiej listy rozbieżności. Wciąż tli się bowiem spór związany z rosyjskim embargiem na sprzedaż polskiego mięsa, które skłoniło Warszawę do zawetowania rozmów w sprawie nowej umowy handlowej UE - Rosja. Dziś na Cyprze komisarz Markos Kyprianu i minister rolnictwa Aleksiej Gordiejew podejmą kolejną próbę rozwiązania tego problemu.

Zdaniem Katinki Barysch z londyńskiego Centre for European Reform jest wręcz zdumiewające, że relacje UE i Rosji są tak złe, skoro obie strony mają tyle wspólnych interesów. W jej ocenie problemem są różnice zdań w samej UE, które Kreml sprytnie wykorzystuje i pogłębia, porozumiewając się z poszczególnymi krajami, zamiast rozmawiać bezpośrednio z Brukselą. "W rezultacie UE nie jest w stanie wypracować wspólnej polityki wobec Moskwy. Utrzymywanie takiego stanu nie leży w interesie żadnego państwa, w tym Polski. A Rosja się tylko z tego cieszy" - twierdzi Barysch.









Reklama