Decyzję podjęto wbrew stanowisku Kościoła w tym, drugim pod względem liczby ludności, katolickim kraju na świecie. Posłowie nie słuchali też papieża Benedykta XVI, który w ub. tygodniu wezwał do sprzeciwu przeciw aborcji w Meksyku. Uchwałę miejscowego parlamentu entuzjastycznie przyjęły natomiast środowiska feministek.

Niektórzy biskupi zagrozili ekskomuniką lewicowym deputowanym, którzy opowiedzieli się za aborcją. Głosowanie w stolicy ma kolosalne znaczenie, bo podobna ustawa aborcyjna już czeka na głosy posłów całego Meksyku.

Podczas głosowania przed budynkiem miejskiego parlamentu demonstrowali zwolennicy i przeciwnicy aborcji, oddzieleni przez kordony policji. Przeciwnicy nieśli małe, białe trumienki i odtwarzali z taśm magnetofonowych głosy płaczących dzieci.

Zwolennicy prawa do przerywania ciąży argumentowali, że w Meksyku umiera rocznie ok. 2 tys. przeważnie biednych kobiet, które poddają się aborcji w prymitywnych warunkach.