Do spotkania doszło w piątek w nieznanym miejscu w południowych Niemczech. "Prezydent chciał wyrobić sobie osobiste zdanie, zanim podejmie ostateczną decyzję na temat ułaskawienia Christiana Klara" - tłumaczył w sobotę rzecznik Horsta Köhlera.
Prośba terrorysty, który od 24 lat siedzi w więziennej celi, leży na biurku niemieckiego prezydenta od początku roku. Pytanie, czy Horst Köhler skorzysta wobec niego z prawa łaski, od kilku miesięcy zajmuje czołówki niemieckich gazet i telewizyjnych wiadomości. 55-letni Klar jest jednym z ostatnich przywódców lewackiej Frakcji Czerwonej Armii odpowiedzialnej za falę terroru, która przetoczyła się przez Niemcy Zachodnie w latach 70.
Większość Niemców jest przeciwna wypuszczeniu Klara, uważają go po prostu za mordercę. Za ułaskawieniem przemawia to, że dotychczas już ośmiu członków RAF wyszło na wolność przed końcem kary i żaden z nich nie wrócił na drogę zbrodni. "Prezydent wciąż się waha. Z tego, co wiem, nie podjął jeszcze decyzji" - mówi DZIENNIKOWI świetnie zorientowany w realiach berlińskiej polityki publicysta Hans Peter Schütz. Jego zdaniem pewne jest na razie to, że Köhler podejmie decyzję, nie oglądając się ani na opinię publiczną, ani na zdanie swoich byłych partyjnych kolegów z CDU, partii, która wybrała go (w Niemczech prezydenta wybiera parlament) w 2004 r. na urząd głowy państwa.
Piątkowe spotkanie Köhlera z Klarem mocno zirytowało część polityków chadeckich, którzy są zdecydowanie przeciwni ułaskawieniu. "Prywatna audiencja to zbyt wielki honor dla terrorysty" - komentował Norbert Geis z CDU. A sekretarz generalny CSU Markus Söder zasugerował nawet, że jeśli Köhler skorzysta z prawa łaski, to jego partia nie poprze go, gdy za dwa lata będzie walczył o drugą kadencję w pałacyku Bellevue.
Urodzony 64 lata temu na Zamojszczyźnie Köhler nie po raz pierwszy irytuje własną partię. Już przed objęciem urzędu zapowiedział w wywiadzie telewizyjnym, że "nie będzie grzecznym prezydentem". Słowa dotrzymał - wetował ustawy rządu Angeli Merkel i publicznie wytykał CDU/CSU opieszałość w reformowaniu niemieckiej gospodarki. "Köhler zaskoczył swoją partię, bo ma własny pomysł na prezydenturę. Jego poprzednicy ograniczali się do funkcji reprezentacyjnych. On chce być krytycznym obserwatorem i komentatorem życia politycznego" - uważa politolog z Bremy Lothar Probst.
Dzięki takiej postawie prezydent zdobył w Niemczech powszechny szacunek, więc pogróżkami chadeków raczej się nie przejmuje. "Jeśli tylko zechce wystartować, CDU/CSU będzie musiała go poprzeć" - mówi DZIENNIKOWI Hans Peter Schütz. "Wiem jednak z pewnego źródła, że żona prezydenta Eva jest przeciwna ponownemu kandydowaniu męża. Zarzuca mu, że przez wiele lat politycznej kariery mocno zaniedbał rodzinę" - dodaje.
Prezydent Niemiec spotkał się z odsiadującym wyrok dożywocia terrorystą Christianem Klarem. Informacja ujawniona przez "Der Spiegel" zelektryzowała Niemcy i oburzyła partyjnych kolegów Horsta Köhlera. Może bowiem oznaczać, że jeden z ostatnich członków skrajnie lewicowej RAF, która w latach 70. dokonała serii głośnych politycznych mordów, zostanie już w tym tygodniu ułaskawiony - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama