Nagranie oczywiście usłyszała już cała Rumunia. Przez cały dzień na prezydenta spadały gromy za rasizm i męski szowinizm. Próbował się tłumaczyć, ale jeszcze bardziej się przy tym pogrążał. Publicznie przeprosił dziennikarkę za "niewłaściwe sformułowanie", które tłumaczył "stanem najwyższego napięcia publicznego i medialnego".
Co go tak wzburzyło? Otóż dziennikarka spotkała go, gdy z żoną robił zakupy w jednej z galerii handlowych. Reporterka zaczęła go nagrywać na telefon komórkowy i zadawać pytania. Basescu wyrwał jej aparat i powiedział: "Nie masz nic lepszego do roboty, mała?". Później odwrócił się i odszedł razem z żoną. Nie zdając sobie sprawy, że aparat nadal działa, rzucił do towarzyszki: "Jaka ta śmierdząca Cyganka zrobiła się agresywna".
Następnego dnia oddał dziennikarce aparat, ale nieopatrznie nie wykasował nagrania.
Mała, śmierdząca Cyganka - tak prezydent Rumunii nazwał dziennikarkę prywatnej telewizji z Bukaresztu. Obraził ją za jej plecami. Ale - na nieszczęście prezydenta Traiana Basescu - wszystko przypadkowo zarejestrował dyktafon telefonu komórkowego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama