W ociepleniu napiętych stosunków amerykańsko-rosyjskich pomagać ma nastrój pochodzącej z 1903 r. rezydencji Walker's Point oraz jej właściciel George Bush senior, który gdy sam był prezydentem, gościł w niej m.in. Lecha Wałęsę, Johna Majora czy Icchaka Rabina. Dobrą wolę zadeklarował też Putin, który wczoraj przed odlotem z Moskwy powiedział, że ma nadzieję na ciepłe i przyjacielskie rozmowy z prezydentem USA.
"Zaproszenie Putina do prywatnej rezydencji rodziny Bushów to gest, którym obecny prezydent do tej pory nie uhonorował żadnego szefa państwa. Putin na pewno to doceni i kto wie, jak mogą potoczyć się rozmowy" - mówi DZIENNIKOWI Marshall Goldman, dyrektor Centrum Studiów Rosyjskich na uniwersytecie Harvarda.
Obserwatorzy zastanawiają się tymczasem, co oznaczają te pojednawcze gesty, bo lista rozbieżności między Białym Domem a Kremlem dawno nie była tak długa - amerykańska tarcza antyrakietowa i protesty Rosji przeciw jej lokalizacji w Europie Środkowo-Wschodniej, sprzeciw Moskwy wobec niepodległości Kosowa, amerykańska krytyka rosyjskiej demokracji i w odwecie zarzuty, że USA prowadzą imperialną politykę niczym III Rzesza.
Podczas spotkania w Kennebuckport Bush prawdopodobnie ustosunkuje się oficjalnie do propozycji Putina złożonej podczas niedawnego szczytu najbogatszych państw świata G-8, by tarcza zamiast w Polsce i w Czechach powstała w Azerbejdżanie, w dzierżawionej obecnie przez Rosję stacji radarowej. Mało prawdopodobne jednak, by Waszyngton poważnie rozpatrywał taką możliwość.
"Najłatwiej będzie osiągnąć wspólne stanowisko w kwestii irańskiego programu atomowego" - mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM Aleksiej Makarkin z Centrum Technologii Politycznych w Moskwie. Potwierdzają to zresztą źródła w amerykańskiej administracji, według których Bush zwróci się do Putina o poparcie projektu zaostrzenia sankcji wobec Teheranu. Rada Bezpieczeństwa ONZ miałaby nakazać kontrolowanie wszystkich statków płynących do i z Iranu, czy nie przewożą one substancji potrzebnych do produkcji broni jądrowej. Rosja jest skłonna poprzeć te propozycję.
Jednak to jedyne pole gdzie jest szansa na pełne porozumienia, bo w pozostałych kwestiach stanowiska Moskwy i Waszyngtonu znacząco się różnią. Ale spotkanie w rozluźnionej atmosferze, ze wspaniałym widokiem na skaliste wybrzeże Atlantyku, bez wszędobylskich kamer daje znakomitą okazję na odbudowanie wzajemnego zaufania między liderami obu mocarstw. "W Kennebunkport nie będzie agresji znanej nam z niektórych wystąpień" - prognozuje Makarkin. "Ostra krytyka nigdy nie zdarza się podczas oficjalnych spotkań liderów, lecz zazwyczaj je poprzedza" - dodaje.
Część obserwatorów twierdzi nawet, że szczyt zakończy się ustępstwami ze strony Waszyngtonu, bo obecnej administracji wyjątkowo zależy na tym, aby mocno nadwątlone stosunki z Rosjanami znowu się poprawiły. "Prezydent Bush coraz częściej myśli o tym co zostawi po sobie swojemu następcy. Dlatego jest gotów wiele zrobić, aby relacje Białego Domu z Kremlem w momencie jego odejścia były co najmniej tak dobre jak wtedy, gdy przejmował władzę. Tarcza antyrakietowa jest dla prezydenta bardzo ważna, ale nie wiem, czy ważniejsza od jego spuścizny. Nie wykluczam więc przełomu, np. w postaci oświadczenia, że budowa tarczy zostanie przesunięta o kilkanaście lub kilkadziesiąt lat" - mówi DZIENNIKOWI Marshall Goldman.