"Prezydent zachowuje się jak pirania, którą wrzucono do akwarium z czerwonymi rybkami" - powiedział w wywiadzie dla telewizji RTL Francois Bayrou, który w pierwszej turze wyborów prezydenckich zdobył 7 mln głosów i trzecie miejsce.

Reklama

Przed wyborami przywódca centrystów sam nawoływał do zasypywania podziałów między prawicą i lewicą oraz zapowiadał, że jeśli wygra, to nowym premierem zostanie socjalista Jacques Delors. Teraz Bayrou wylewa krokodyle łzy, bo ofiarą tej taktyki - podchwyconej przez Sarkozy’ego - padł jego własny Ruch Demokratyczny, który w wyborach parlamentarnych zdobył zaledwie trzy mandaty, bo większość centrystów dołączyła do obozu Sarkozy'ego.

W prawicowym rządzie kierowanym przez Francois Fillona aż roi się od ludzi centrum i lewicy. Szefem dyplomacji jest 67-letni Bernard Kouchner, twórca Lekarzy bez Granic, dawny ONZ-owski administrator Kosowa. "Kouchner był socjalistą, a teraz stał się sarkozystą" - kwaśno skomentował lider Partii Socjalistycznej Francois Hollande.

Najnowszą "zdobyczą" Sarkozy'ego jest były szef dyplomacji, socjalista Hubert Vedrine, który zgodził się napisać na zlecenie prezydenta raport na temat globalizacji. Kolegom z partii radził zaś, by nie ulegali panice. "Taktyka Sarkozy’ego może paradoksalnie przyczynić się do odnowy naszego ugrupowania" - powiedział Vedrine we wczorajszym wywiadzie dla Radia Europe-1.

Reklama

Do prezydenckiego obozu może też wkrótce dołączyć były socjalistyczny minister kultury Jack Lang. Sarkozy zaproponował mu fotel szefa komisji ds. zmian w konstytucji. Socjaliści zagrozili jednak, że wyrzucą go z partii, jeśli przyjmie tę propozycję. "Prezydent przekupuje naszych członków i dąży do centralizacji władzy" - mówi DZIENNIKOWI socjalistyczny eurodeputowany Henri Weber.

Wściekłość socjalistów wywołała też entuzjastyczna kampania Sarkozy'ego na rzecz powołania Dominique’a Strauss-Kahna na szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wczoraj w Brukseli ministrowie finansów krajów UE poparli jego kandydaturę. "Czy miałem pozbawić Francję tego fotela, tylko dlatego że Strauss-Kahn jest socjalistą?" - broni się przed zarzutami lewicy Sarkozy.

Sondaże pokazują, że większość Francuzów na razie popiera prezydencką politykę otwartości, która tymczasem zaczyna wywoływać niezadowolenie w jego własnej partii Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP). Ale Sarko nie zamierza zmieniać taktyki. "Chcę być prezydentem wszystkich Francuzów. To moja obsesja" - powtarza.



Reklama



Nie wierzymy Sarkozy'emu

Roman Gutowski: Czy boicie się, że prezydent zniszczy waszą partię?
Benoit Hamon: Sarkozy nawet nie próbuje ukrywać, że jego celem jest jak największe osłabienie naszego ugrupowania przed wyborami lokalnymi w przyszłym roku.

Jakie sankcje czekają członków PS, którzy dołączą do prezydenckiego orszaku?
Ci, którzy pójdą na współpracę z prawicowym rządem, zostaną wykluczeni z partii, tak jak stało się już z Kouchnerem. To samo czeka Jacka Langa, o ile przyjmie propozycję Sarkozy'ego. Byłoby czymś surrealistycznym, gdyby były lewicowy minister kultury i jeden z najpopularniejszych polityków we Francji firmował swym nazwiskiem reformę konstytucji, która zmierza w kierunku bonapartyzmu.



Może chociaż pochwalicie Sarkozy'ego za poparcie kandydatury Dominique'a Strauss-Kahna na dyrektora Międzynarodowego Funduszu Walutowego?
To nie jego zasługa. Tę kandydaturę zgłosił premier Luksemburga Jean-Claude Juncker. Strauss-Kahn był jedynym Francuzem, który miał szansę na objęcie tego fotela. Trudno więc, by prezydent Francji go nie poparł.


Benoit Hamon, rzecznik francuskiej Partii Socjalistycznej, eurodeputowany