Uliczni włóczędzy mają trafić do specjalnej kartoteki państwowej, a w razie odmowy zarejestrowania się grozi im "poprawczak”. Nie wiadomo, kto miałby sfinansować szalony projekt, a głównym wykonawcą jego przepisów mają być rosyjscy milicjanci.

To oni są zmorą kloszardów i uchodzą za ich głównych prześladowców. Ustawę, której fragmenty przedostały się do prasy, przygotowuje rosyjska Duma Państwowa. Autorzy nowego prawa wychodzą z założenia, że bezdomni "są szkodliwi dla otoczenia", dlatego w razie potrzeby możliwe będzie „ograniczenie ich praw i swobód w celu ochrony moralności, zdrowia i praw innych obywateli”. Zdaniem ustawodawców grozi to jednak tylko "dobrowolnym" włóczęgom. Pozostali, po obowiązkowej rejestracji, będą mogli liczyć na pomoc pastwa.

Reklama

"Przede wszystkich trzeba ich policzyć. Nikt u nas nie prowadzi w tej prawie statystyk, a jest ich co najmniej kilkaset tysięcy" - mówił w wypowiedzi dla rosyjskich mediów jeden z autorów projektu Władimir Wasiljew.

Parlamentarny projekt nie jest z pewnością tak radykalny, jak niedawna propozycja MSW, by włóczęgostwo traktować jako przestępstwo i winnych ścigać z mocy prawa. Ale i tak parlamentarzyści wywołali burzę komentarzy. Obrońcy praw człowieka przyznają, że bezdomnymi trzeba się zająć, ale nie w taki sposób.
"Ta ustawa to kompletny absurd" - mówi DZIENNIKOWI Swietłana Gannuszkina z organizacji Współpraca Obywatelska. "Tym ludziom trzeba pomagać, a nie ganiać po mieście, liczyć i zamykać nie wiadomo gdzie. Przepisy są tak niejasne, że jedynym widocznym skutkiem będzie nagonka na bezdomnych i ograniczenie ich praw, np. do podróżowania" - dodaje.

Reklama

Prawo, które zamierzają przyjąć deputowani, bardzo zmienia świat rosyjskich kloszardów. Każdy bezdomny będzie musiał raz na pół roku poddać się przymusowej kąpieli i badaniom medycznym, a następnie zarejestrować się w specjalnych - na razie jeszcze nie wiadomo jakich - urzędach. Poza tym nie będzie im wolno swobodnie przemieszczać się w obrębie kraju, bo każda zmiana miejsca pobytu także będzie wymagała odnotowania w urzędowych kartotekach. Odmowa będzie grozić 10-dniowym aresztem, a za konsekwentne unikanie urzędników bezdomny trafi na rok do specjalnego "ośrodka społecznego". Nowe prawo nie wyjaśnia jakiego. Podobnie jak tego, skąd wezmą się środki na finansowanie rejestracji, wydawanie dokumentów, robienie zdjęć i w końcu na ośrodki społeczne, do których trafialiby ludzie bez dachu nad głową, czy też „bomże” jak nazywa się ich w Rosji.

Według krytyków ustawy jest w niej tak wiele luk, że wszystko skończy się prawdopodobnie "po rosyjsku": bezdomni padną ofiarą skomplikowanych przepisów, których sami nawet nie będą mieli okazji poznać. "Używanie będą mieli przede wszystkim milicjanci, którzy zaczną ganiać bezdomnych po ulicach i wymuszać na nich haracze" - twierdzi Gannuszkina.

Trudno z tym dyskutować, skoro nawet obowiązkowy system rejestracji obcokrajowców mundurowi traktują jako dodatkowe źródło zarobków. A wobec bezdomnych zachowują się brutalnie - widok milicjanta wyrywającego kopem "bomża" ze snu to typowa scenka z moskiewskiej ulicy. Mało kto wierzy, by brutalna milicja mogła w jakikolwiek sposób pomóc najbardziej poszkodowanym z Rosjan. Raczej jeszcze bardziej wzbogaci się ich kosztem. "Ta biurokratyczna spirala pochłonie miliony rubli, a bezdomni pozostaną bezdomnymi" - twierdzi Gannuszkina.