"Tylko poświęcenie naszych żołnierzy sprawiło, że proces pokojowy w Irlandii Północnej stał się możliwy" - tak misję armii ocenił były arcybiskup Kościoła Irlandii Lord Eames. Zupełnie inny punkt widzenia prezentują irlandzcy nacjonaliści. "Przez ponad 30 lat żyliśmy pod okupacją brytyjskich wojsk. Teraz to się kończy" - mówił niedawno z triumfem Conor Murphy, poseł do Izby Gmin z ramienia Sinn Fein.

Reklama

Bez wątpienia operacja Banner, której zakończenie zapowiedział ponad dwa lata temu rząd Tony’ego Blaira, była dla Londynu wyzwaniem politycznym i wojskowym. Przez prawie cztery dekady z kryzysem w Irlandii Północnej musiało się mierzyć aż sześciu premierów. By poskromić walki między katolikami a protestantami oraz terrorystyczną działalność IRA, w liczącej nieco ponad 1,5 miliona mieszkańców prowincji, stacjonowało nawet 300 tys. brytyjskich żołnierzy.

"W pierwszych dniach interwencji w Irlandii Północnej rozpoczętej w sierpniu 1969 roku, celem wojska było chronienie cywilów przed religijnymi bojówkami. Potem stopniowo cel misji się zmieniał na antyterrorystyczny, w miarę jak IRA rosła w siłę" - mówi DZIENNIKOWI Michael Codner, dyrektor Military Science w Royal United Services Institute w Londynie.

Życie w irlandzkim kotle nie było łatwe dla Brytyjczyków, szczególnie po wydarzeniach w Derry w 1972 roku, gdy żołnierze zastrzelili 13 uczestników pokojowego marszu przeciwko prawu umożliwiającemu internowanie każdego Irlandczyka podejrzanego o terroryzm. Komandosi zostali za to odznaczeni przez królową Elżbietę II, co wywołało jeszcze większe oburzenie i zradykalizowało nastroje. Żołnierze stacjonujący w Ulsterze stali się wówczas celem dla bomb IRA.

Reklama

Po serii zamachów bazy przekształcono w fortece - tak jak Crossmaglen na południu hrabstwa Armagh. Brytyjscy dowódcy nazwali ten rejon Bandit Country (bandycki kraj) i zabronili żołnierzom korzystać z dróg prowadzących do Crossmaglen - personel i prowiant dostarczano śmigłowcami.

Dziś Crossmaglen świeci pustkami, rozebrano już wieżę wartowniczą i ogrodzenia. Podobny los spotkał inne bazy, bo historia Ulsteru potoczyła się nowym torem. Dzięki tzw. porozumieniu wielkopiątkowemu z 1998 roku Irlandia Północna zyskała częściową niezależność od Londynu, a w przyszłości jej mieszkańcy będą mogli sami zadecydować o ewentualnym zjednoczeniu wyspy.

"Ten pokój to jedno z największych osiągnięć Tony’ego Blaira. Choćby dzięki temu ma on zapewnione miejsce w historii" - mówi nam Michael Codner. Choć Blair nie jest już premierem, w Ulsterze trwa realizacja jego politycznego testamentu.

Dwa lata temu IRA ogłosiła zakończenie walki zbrojnej, więc nie ma uzasadnienia, by przedłużać operację Banner. W prowincji zostanie tylko 5-tysięczny garnizon podległy tamtejszej policji. "Z pewnością pozostaną tam także służby specjalne jak MI5 czy SAS, bo wciąż są przecież ludzie skłonni do przemocy. Jeżeli zagrożenie powróci, także nasza armia wróci tam błyskawicznie" - przewiduje Michael Codner.