Gdyby wrotki zalegalizować, to zgodnie z brytyjskim prawem ich użytkownik musiałby mieć prawo jazdy i wykupić ubezpieczenie. Na ich legalne wejście na rynek jednak się nie zanosi.

Reklama

"Te wrotki są absolutnie przerażające i stałyby się koszmarem każdego rodzica" - mówią zadziwieni policjanci. Są tak niebezpieczne, że żaden funkcjonariusz nie miał odwagi ich przetestować.

Silnik przymocowano pod piętą prawej stopy. Waży około pięciu kilogramów. Konstruktorzy śmiercionośnej zabawki wyposażyli ją w metrowy kabelek do sterowania prędkością. Nie zapomnieli też o hamulcach... Tyle że po ich uruchomieniu, kółka natychmiast się zatrzymują i wrotkarz - w najlepszym wypadku - musi z chodnika zbierać swoje zęby.

Do tego zbiorniczek na benzynę zrobiono z plastiku! Zabawa na wrotkach mogłaby się więc zakończyć zapaleniem wrotek razem z ich właścicielem.

"Nigdy w życiu nie słyszałem o takim urządzeniu w Wielkiej Brytanii" - mówi jeden z policjantów. "Podobno korzystają z tego dzieciaki w USA, lecz na pewno nie będą u nas" - zapewnia. Handlarz chciał sprzedawać zabawki za równowartość 800 zł.

Reklama