"To historyczna decyzja" - cieszył się wczoraj sekretarz generalny Narodów Zjednoczonych Ban Ki-Mun, dodając, że dzięki niej zamknięty zostanie "tragiczny rozdział w historii Sudanu". Siły pokojowe wyruszą do Darfuru już w październiku, a ich misja będzie największą operacją pokojową pod auspicjami ONZ.

Reklama

Zadaniem dla 19,5 tys. żołnierzy i 6,5 tys. policjantów będzie powstrzymanie rozlewu krwi w Darfurze, regionie Sudanu ogarniętym od lutego 2003 r. konfliktem określanym jako największe ludobójstwo XXI w. W walkach między muzułmańskimi bojówkami (dżandżawidami) popieranym przez rząd w Chartumie a czarną ludnością Darfuru zginęło już przynajmniej 200 tys. osób. Dwa miliony zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów.

Rada Bezpieczeństwa ONZ rozważała wysłanie tam błękitnych hełmów niedługo po wybuchu konfliktu, ale sprzeciwiały się temu Chiny, które w Sudanie zaopatrują się w ropę naftową. W 2004 r. rada przegłosowała jedynie rezolucję wzywającą do przerwania konfliktu, a do jego wygaszania ruszył 7-tysięczny kontyngent z mandatem Unii Afrykańskiej, który z zadaniem sobie zupełnie nie radził.

"Przełomowa decyzja zapadła właśnie teraz, bo Pekin wreszcie zmienił stanowisko w Radzie Bezpieczeństwa, uginając się po długich naciskach społeczności międzynarodowej grożącej mu bojkotem przyszłorocznej olimpiady" - mówi z rozmowie z DZIENNIKIEM Brian Thomson z Chatham House. "Kroplą, która przelała czarę goryczy, było prawdopodobnie ultimatum Stevena Spielberga" - dodaje.

Reklama

Hollywoodzki filmowiec zgodził się być konsultantem artystycznym przy ceremonii otwarcia igrzysk, ale w liście do prezydenta Hu Jintao zagroził, że z tej funkcji zrezygnuje, jeśli Chiny dalej nie będą nic robić dla Darfuru. "Odejście Spielberga byłoby dla Pekinu propagandowym Waterloo" - dodaje Thomson.

Wtorkową rezolucję przyjęły ze zrozumieniem nawet władze w Chartumie, które ciesząc się protekcją Chin, grzmiały wcześniej, że wejście sił ONZ do Darfuru będzie ingerencją w wewnętrzne sprawy kraju. "Wypełnimy nasze zobowiązanie wynikające z decyzji rady" - obiecał sudański ambasador przy ONZ.