"Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz" - usłyszeli zebrani w ciszy wierni wewnątrz paryskiej katedry Notre Dame oraz na placu przed nią. Tymi słowy kapłan żegnał jednego z największych orędowników dialogu między religiami, kardynała Jeana-Marie Lustigera. Zmarł w wieku 81 lat.

W pierwszych rzędach ław pod ogromnym sklepieniem katedry zasiedli prezydent Francji Nicolas Sarkozy, premier Francois Fillon, a także goście z Polski. Na ceremonię przyjechali hierarchowie polskiego Kościoła: kardynał Józef Glemp, kardynał Franciszek Macharski i arcybiskup Józef Życiński. W Paryżu jest także były prezydent Lech Wałęsa, któremu samolot udostępnił prezydent Lech Kaczyński.

Kardynał Jean-Marie Lustiger odszedł w ostatnią niedzielę. Pochowany będzie w krypcie arcybiskupów paryskich katedry Notre Dame wraz z urną zawierającą ziemię zebraną w ogrodzie na Górze Oliwnej w Jerozolimie.

Lustiger, potomek polskich Żydów, którzy wyemigrowali do Francji na początku XX wieku, stracił w młodym wieku rodzinę w obozie w Auschwitz. Wtedy trafił pod opiekę paryskich katolików i pod ich wpływem w wieku 14 lat przyjął chrzest. Nigdy jednak nie odcinał się od swoich korzeni. "Urodziłem się Żydem i pozostaję Żydem" - mówił tuż przed śmiercią kardynał Lustiger.

Jako arcybiskup Paryża w latach 1981-2005 wielokrotnie spotykał się z polskim papieżem Janem Pawłem II, który kardynała podziwiał za odwagę i bardzo często się z nim konsultował, zwłaszcza w sprawach dialogu międzyreligijnego.

Papież Benedykt XVI powiedział o nim: "Dzięki temu wielkiemu człowiekowi wiary i dialogu bardziej braterskie stały się stosunki między chrześcijanami i żydami".