Zwyczaj mycia szyb w samochodach stojących na czerwonym świetle wprowadzili we Florencji polscy imigranci, jeszcze w latach 80. Wtedy spotykali się z ogromną sympatią kierowców. Dobrze też przy tym zarabiali.
Ale ponieważ imigrantów przybywało, a skrzyżowań nie, pomywacze stali się prawdziwą udręką. Szczególnie ci z krajów Trzeciego Świata. Kierowcy skarżą się, że agresywni mężczyźni z butelką płynu do mycia szyb wymuszają na nich haracze. A wystarczy nie zgodzić się na mycie, to można "zarobić" kopniaka w błotnik albo nawet malowniczą rysę przez całą długość auta. Nierzadko sprzeciw kończy się bójką.
Dlatego władze Florencji postanowiły działać jak najszybciej. Wprowadziły surowe kary za mycie szyb na skrzyżowaniach. Może tym tropem mogłyby pójść także władze dużych polskich miast? Natrętni pomywacze szyb to także nasza zmora.