Do katastrofy doszło na stacji kolejowej w miejscowości Sainthia, około 200 km na północ od Kalkuty. Na stojący na peronie pociąg pasażerski wjechał z dużą prędkością ekspres.
W wyniku kolizji całkowitemu zniszczeniu uległy dwa wagony pasażerskie i wagon bagażowy.
Zebrani wokół wraków rozbitych wagonów okoliczni mieszkańcy desperacko usiłowali wydostać stamtąd uwięzionych ludzi, zanim na miejsce katastrofy przybyły ekipy ratunkowe z ciężkim sprzętem - pisze agencja Associated Press. Uderzenie było tak silne, że dach jednego z wagonów poszybował w powietrze, lądując na wiadukcie nad torami.
Według mieszkańców, ekipy ratunkowe dotarły na miejsce katastrofy dopiero po trzech godzinach.
Przedstawiciel policji w Bengalu Zachodnim powiedział, że liczba ofiar śmiertelnych najprawdopodobniej wzrośnie. Jak dodał, nie wiadomo, ile osób zostało uwięzionych we wrakach rozbitych wagonów.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną katastrofy, aczkolwiek minister ds. kolei Mamata Banerjee nie wykluczył, że doszło do kolejnego aktu sabotażu. Przed dwoma miesiącami wykoleił się pociąg, w wyniku czego zginęło 145 osób. Władze obarczyły za katastrofę maoistowskich rebeliantów.
Indyjskie koleje należą do najbardziej przestarzałych i niebezpiecznych na świecie.