Jak oznajmił Assange w poniedziałek na konferencji prasowej, jego zdaniem "tysiące" ataków przeprowadzonych przez USA w Afganistanie można zbadać pod kątem zbrodni wojennych. "To do sądu należy decyzja, czy coś w rzeczywistości okaże się zbrodnią" - zastrzegł. "Wydaje się, że w tych materiałach są dowody zbrodni wojennych" - dodał.
Assange zapowiedział, że opublikowanie ponad 90 tys. tajnych amerykańskich materiałów wojskowych to dopiero początek, który "odsłania tylko powierzchnię". WikiLeaks cały czas sprawdza około 150 tys. dokumentów na temat Afganistanu - oznajmił przedstawiciel portalu.
Według niego opublikowanie materiałów "to odpowiednik otwarcia archiwów Stasi". W jego ocenie ujawnienie dokumentów "pozwala zrozumieć, czym była wojna (w Afganistanie) w ciągu sześciu ostatnich lat" i pokazuje, że jej bieg "powinien się zmienić".
Zapytany o źródła przecieków oznajmił: "Nie mamy żadnego powodu, by wątpić w pewność tych dokumentów".
W odpowiedzi na reakcję Białego Domu, który oznajmił, że publikacja może zagrażać bezpieczeństwu narodowemu USA, Assange odparł, że portal WikiLeaks jest przyzwyczajony do prób "zdyskredytowania przez tych, których nadużycia ujawnił".
Dodał, że portal ma wiele innych dokumentów, dotyczących krajów z całego świata. "Mamy zgromadzone ogromne zalegające informacje ujawnione przez whistleblowers (anonimowych informatorów). W tych zaległościach mamy materiały, które dotyczą każdego kraju na świecie o populacji powyżej 1 miliona" - oznajmił Assange. Odmówił podania szczegółów, ale dodał, że informacje te to "tysiące baz danych i dokumentów o krajach wszelkiego rodzaju".
Biały Dom uważa, że WikiLeaks "nie jest portalem informacyjnym, ale raczej organizacją, która sprzeciwia się polityce amerykańskiej w Afganistanie" - powiedział cytowany przez AFP przedstawiciel władz amerykańskich, wypowiadający się anonimowo.
Według tajnych amerykańskich dokumentów, ujawnionych na portalu WikiLeaks, Iran prowadził operacje przeciwko zagranicznym siłom kierowanym przez USA w Afganistanie, dostarczając talibom broń, finansując ich i szkoląc. Doniesienia mówią również o wspieraniu talibskich bojowników przez pakistańskie służby specjalne oraz o tym, że liczba cywilów w Afganistanie jest zaniżana przez siły międzynarodowe. Publikacje zostały natychmiast ostro skrytykowane przez Biały Dom.
Assange, pochodzący z Australii, był w przeszłości hakerem i informatykiem - dodaje AFP.