Barroso odciął się jedynie od użytego przez Reding porównania obecnych wysiedleń do sytuacji z II wojny światowej, jakiego użyła we wtorek komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding.

"Ta czy inna deklaracja mogły wywołać nieporozumienie" - powiedział Barroso, indagowany na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Austrii. "Pani Reding nie chciała przeprowadzać paraleli między tym, co działo się podczas II wojny światowej i aktualną sytuacją" - zapewnił. Porównanie było aluzją do praktyk profaszystowskiego reżimu Vichy, którym rządził marionetkowy rząd marszałka Philippe'a Petaina.

Reklama

Barroso dodał jednak, że w kwestii wszczęcia postępowania w sprawie naruszenia przez rząd w Paryżu unijnej swobody przepływu osób, Reding "ma jego pełne poparcie".

Od swoj koleżanki z Komisji odciął się natomiast francuski komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier. "Decyzję ws. ewentualnego postępowania musi podjąć całe kolegium, w którym zasiada i pani Reding i ja" - powiedział w środę.

Grożąc postępowaniem karnym, Reding zarzuciła we wtorek Francji politykę dyskryminacji romskich imigrantów. "Moja cierpliwość się kończy. Dość znaczy dość" - powiedziała na konferencji prasowej.

Reklama

W ten sposób, "z największym żalem", Reding zareagowała na informacje, że - wbrew zapewnieniom francuskich ministrów przyjeżdżających do Brukseli na rozmowy z KE - wydany 5 sierpnia przez rząd w Paryżu okólnik jasno wskazywał romskie obozy jako szczególny obiekt zainteresowania władz imigracyjnych.



Reklama

"Napawa mnie grozą, że w jednym z krajów UE są ludzie usuwani stamtąd najwyraźniej dlatego, że przynależą do określonej mniejszości etnicznej. Myślałam wcześniej, że po zakończeniu drugiej wojny światowej taka sytuacja nie będzie już miała miejsca - powiedziała Reding. - Rola KE jako strażniczki traktatów stała się skrajnie utrudniona, jeśli nie możemy dłużej pokładać zaufania w zapewnienia dwóch ministrów złożone podczas formalnego spotkania z komisarzami UE".

Obserwatorzy oczekują, że utarczki słowne między KE a Francją znajdą swój dalszy ciąg na czwartkowym szczycie w Brukseli, a przynajmniej na konferencji prasowej prezydenta Francji. Tym bardziej, że prezydent Nicolas Sarkozy nie puścił płazem wystąpienia Reding. Podczas środowego śniadania z senatorami, Sarkozy miał zasugerować, by Reding zabrała imigrantów do swojej ojczyzny, Luksemburga.

"Prezydent powiedział, że nasza polityka jest właściwa i jest skandalem, że Europa określa w ten sposób działania Francji. Będzie sprawę wyjaśniał w czwartek na szczycie UE w Brukseli" - relacjonował senator Bruno Sido z prezydenckiej partii Unia na rzecz Ruchu Ludowego (UMP).

Jego partyjny kolega Michel Houel potwierdził wypowiedź Sarkozy'ego, że "unijna komisarz mieszka w Luksemburgu, który leży bardzo blisko Francji, i będziemy bardzo zadowoleni, gdyby kraj ten przyjął do siebie część Romów".