Dwóch Polaków, w wieku 23 i 24 lat, pozostaje zaginionych. W poniedziałek rano wznowiono poszukiwania, przerwane poprzedniego dnia wieczorem z powodu bardzo złej pogody. W nocy spadło około pół metra śniegu, ogłoszono 4. stopień zagrożenia lawinowego, prędkość wiatru dochodziła w porywach do 100 km/h.
APA pisze, że Polak, którego znaleziono martwego w rejonie Kleinglockner, prawdopodobnie zamarzł.
Według austriackiej agencji, należał on do 5-osobowej grupy alpinistów, którzy w sobotę wyruszyli z Kals na Grossglockner (3797 m). Już wtedy panowały trudne warunki atmosferyczne. Dwuosobowy zespół dotarł na szczyt ok. godz. 18, po czym zszedł normalną trasą do schroniska Adlersruhe na wysokości 3454 m.
Drugi, 3-osobowy zespół zapewne dotarł tylko do Kleinglockner (3770 m). Dwóch alpinistów z tego zespołu w niedzielę zeszło do Stuedlhuette (2802 m), gdzie - jak przypuszczali, powinien czekać na nich trzeci kolega. Gdy go nie zastali, zaalarmowali pogotowie górskie i zainicjowali akcję ratunkową.
52-letni Polak, którego w niedzielę wieczorem znaleziono martwego, był przewiązany nieuszkodzoną liną, więc - jak pisze APA - wyklucza się, że spadł.
W operacji ratunkowej uczestniczy 18 ratowników górskich i czterech funkcjonariuszy policji alpejskiej. Noc spędzili w Stuedlhuette i w Adlersruhe. Jeśli pogoda się poprawi, do poszukiwania dwóch polskich alpinistów włączy się śmigłowiec.