Kilku demonstrujących w Londynie zaatakowało furgonetkę policji, wybijając w niej szyby - pokazały brytyjskie stacje telewizyjne.
Grupy studentów pod silną eskortą policji dotarły na Trafalgar Square oraz pod budynki rządowe z kilku punktów miasta.
Mała grupa manifestantów symbolicznie powiesiła we wtorek wieczorem kukłę wicepremiera Nicka Clegga, lidera partii liberalno-demokratycznej, koalicyjnego partnera konserwatystów, który w kampanii wyborczej sprzeciwiał się podwyżce czesnego, a poparł ją, będąc w rządzie.
Rząd zapowiedział, że od 2012 r. roczne czesne na uniwersytetach w Anglii wzrośnie z 3290 funtów do 6 tys., a w niektórych przypadkach nawet do 9 tys. funtów.
Rządowy plan przewiduje, że studenci, którzy nie zapłacą za studia z góry, lecz zaciągną pożyczkę, zaczną ją spłacać z chwilą, gdy ich zarobki sięgną 21 tys. funtów rocznie. Studenci kalkulują, że młodzi ludzie będą wchodzić w życie zawodowe ze średnim długiem w wysokości ok. 30 tys. funtów.
Uniwersytety, zwłaszcza renomowane, przyjęły podwyżkę czesnego z zadowoleniem, wskazując, że system wyższej edukacji zglobalizował się i angielskie uczelnie potrzebują dodatkowych środków, by konkurować z innymi na świecie.
10 listopada przeciwko podwyżkom czesnego protestowało 20-50 tys. osób. Zatrzymano wówczas 66 osób.