Dziennik "La Stampa" nazywa w poniedziałek publikację portalu "orgią tajnych dokumentów". "To burza dla międzynarodowych stosunków, która doprowadzi do jednoczesnego wzrostu napięcia w najgorętszych punktach planety: od Zatoki Perskiej, gdzie nie jest już tajna prośba Arabii Saudyjskiej do Amerykanów, by pilnie zaatakowali Iran, aby zniszczyć jego program nuklearny, do Afganistanu +paranoika+ Karzaja i do hipotez o zjednoczeniu Korei" - stwierdza gazeta.

Reklama

"To trudna sytuacja do opanowania dla Białego Domu i amerykańskiej dyplomacji, które zostały pokazane nago w ich tajnym rozumowaniu, w ich strategiach, w ich słabościach i w ich najgorszych aspektach" - podsumowuje się w komentarzu.

Lecz prawdziwym celem tego "spisku" jest prezydent Barack Obama - taką opinię wyraża publicystka turyńskiej gazety podkreślając, że publikacja dokumentów "wystawia na pośmiewisko cały system bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych".

"La Repubblica" stwierdza: "Nie jest +scoopem+ ani nawet żadnym skandalem to, co ogarnęło wczoraj wieczorem wszechświat stosunków międzynarodowych, to +cyklon wiki+, który zmieni świat polityczny, jaki odziedziczyliśmy podnosząc zasłonę z dotychczas zazdrośnie strzeżonych sekretów".

"Teraz wiemy rzeczy, których nie powinniśmy byli nigdy się dowiedzieć o dyktatorach, reżimach, przyjacielskich rządach, intencjach, operacjach szpiegowskich przeciwko ONZ, szefach państw i rządów, jak (prezydent Francji Nicolas) Sarkozy i (premier Włoch Silvio) Berlusconi".

Według komentatora rzymskiego dziennika "nawet gigantyczne przypadki szpiegostwa wojskowego w latach zimnej wojny czy najtajniejsze projekty samolotów i nowej broni, które trafiały na stoły na Kremlu zanim powstały, nigdy nie osiągnęły powagi i upokorzenia tej burzy informacyjnej, którą nazwano wręcz +infoterroryzmem+ i porównano do ataku z 11 września" 2001 roku.

"Corriere della Sera" w szczegółowej analizie tajnej amerykańskiej korespondencji na temat premiera Berlusconiego podkreśla, że USA są zaniepokojone jego bliskimi relacjami z władzami Rosji i zdumione jego rolą "rzecznika" Moskwy w Europie. Amerykanie obawiają się - napisano w komentarzu "Niebezpieczne przyjaźnie" - tego, że Europa będzie za bardzo zależeć od dostaw rosyjskiej energii i dlatego "nie pochwalają inicjatyw tych, którzy jak Berlusconi z (gazociągiem) South Stream, umocnią w przyszłości tę zależność, którą zmniejszyłoby Nabucco".

Reklama

Lecz zdaniem autora komentarza w zaniepokojeniu amerykańskiej dyplomacji szczególnie bliskimi relacjami premiera Włoch z władzami Rosji należy dostrzec także czynnik "zazdrości", bo jak stwierdza "to Ameryka jest przyzwyczajona uchodzić za zachodni kompas w stosunkach z Kremlem i także z tego powodu nie lubi zostawiania autonomii Europejczykom".

Także ta największa włoska gazeta przeświadczona jest, że jeśli naprawdę publikacja Wikileaks jest spiskiem, to wymierzonym w Obamę i to on - jak zauważa - "będzie musiał zapłacić bardzo wysoką cenę w swojej mało udanej polityce zagranicznej".

Jednak według dziennika obecnie najważniejsze jest rozróżnienie między "wkładem w przejrzystość", jakim jest inicjatywa portalu, a "wolą sabotażu". "Bo wydaje się, że Wikileaks jest bardziej powodowany tym drugim celem niż pierwszym".