W czwartek wieczorem Atanasow, należący do opozycji, specjalnie zaczekał na zakończenie godzin pracy, by mieć pewność, że pieniądze nie wpłynęły do miejskiej kasy, zaprosił dziennikarzy. W ich obecności wzorem średniowiecznego cara Iwana Asena II przebił dwumetrową włócznią umowę, ogłaszając, że jest nieważna.

Reklama

Płowdiw to drugie pod względem wielkości miasto bułgarskie.

W 1230 r. Iwan Asen najechał ziemie władcy Epiru (północna Grecja) Teodora Angelosa Komnena, który naruszył traktat pokojowy, zawarty z bułgarskim władcą. Na włóczni miał pergamin z pogwałconym traktatem.

Prawie osiem wieków temu bułgarski car odniósł zwycięstwo. Nie wiadomo, jak będzie dzisiaj z Płowdiwem, który od kilku lat próbuje stawiać twarde warunki przyjmowania odpadów sofijskich.

Problem ze śmieciami w Sofii pozostaje nierozwiązany od lat, pojemność stołecznych wysypisk jest prawie na wyczerpaniu, a budowa zakładów utylizacji śmieci opóźnia się.

Budowa zakładów miała być finansowana z funduszy unijnych, lecz Komisja Europejska odmówiła przekazania 185 mln euro, o które wystąpiła władze Sofii; w uzasadnieniu Bruksela podała, że byłoby to najdroższe tego typu przedsiębiorstwo w Europie. Mówił o tym dwa tygodnie temu w parlamencie premier Bojko Borysow.

W oczekiwaniu na zakłady Sofia wywozi śmieci na prowincję. Pięć lat temu kupiono drogie urządzenia do pakowania odpadów, które wędrują po kraju, nawet do najbardziej oddalonego od stolicy miasta Silistra na północnym wschodzie. Według dziennika "Dnewnik" kosztowało to sofijskich podatników już 99 mln lewów (48,5 mln euro).