Podczas tradycyjnego przyjęcia z okazji Nowego Roku dla przedstawicieli wspólnot religijnych we Francji, w tym także, wyjątkowo w tym roku, wyznawców Kościoła koptyjskiego, szef państwa mówił m.in. o obawach związanych z islamem w Europie. Podkreślił, że niepokoi go fakt, że - jak wynika z niedawnych sondaży - wielu Europejczyków postrzega islam jako "zagrożenie dla ich tożsamości".

Reklama

"Islam nie ma oczywiście nic wspólnego z tym okropnym obliczem szaleńców Bożych, którzy zabijają równie często chrześcijan, jak żydów, sunnitów i szyitów. Fundamentalistyczny terroryzm uśmierca także muzułmanów" - podkreślił Sarkozy, zwracając się do zebranych w Pałacu Elizejskim reprezentantów głównych religii we Francji.

Dodał, że "wspólnota muzułmańska Francji" jest "pierwszą, którą przerażają zbrodnie popełniane w imię islamu". Nawiązał w ten sposób do tego, że przedstawiciele islamu we Francji, w tym Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego (CFCM), potępili niedawno krwawe zamachy terrorystyczne przeciw chrześcijanom w Iraku i Egipcie.

Jednocześnie Sarkozy podkreślił, że "Republika nie może akceptować, by jakakolwiek religia zagarniała przestrzeń publiczną bez jej (Republiki) zgody", dodając jednak, że we Francji każdy musi mieć zapewnioną możliwość "modlenia się w godziwym miejscu".

To zdanie można odebrać jako aluzję do niedawnych francuskich sporów o noszenie kobiecych zasłon muzułmańskich (burek i nikabów) oraz o modlenie się przez wyznawców islamu na ulicach miast, m.in. w Paryżu i Marsylii.

Francuski parlament przyjął jesienią ubiegłego roku ustawę, która zakazuje kobietom we wszystkich miejscach publicznych zasłaniania twarzy burkami czy nikabami. Nowe prawo wejdzie w życie na wiosnę tego roku.

W grudniu ubiegłego roku gwałtowną polemikę wywołała we Francji wypowiedź liderki nacjonalistycznego Frontu Narodowego (FN) Marine Le Pen, która określiła modlitwy muzułmanów na ulicach francuskich miast jako okupację. Większość polityków, zarówno z prawicy, jak i lewicy, wyraziło oburzenie tą wypowiedzią. Jednocześnie przedstawiciele instytucji islamskiej tłumaczyli, że modlitwy muzułmanów na ulicach wynikają z niedostatecznej liczby meczetów i sal modlitw we Francji.