"Chodzi nie tylko o zamrożenie aktywów osób zaangażowanych w represje, ale daliśmy też wysokiej przedstawiciel (Catherine Ashton) możliwość stosowania wąsko ukierunkowanych, ale dotkliwych sankcji przeciwko osobom, instytucjom i firmom białoruskim. Wyobrażamy sobie, że będą one skierowane wobec firm, które dają się używać do represji albo stanowią finansowe zaplecze dla reżimu" - powiedział Sikorski po posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych "27".

Reklama

Dodał, że konkretna lista firm i kroków, jakie zostaną przeciwko nim podjęte, została ustalona "w dialogu między wysoką przedstawiciel a poszczególnymi państwami szczególnie zainteresowanymi". Ponadto Ashton będzie mogła zmieniać listę osób objętych sankcjami wizowymi, bez konieczności dodatkowej decyzji Rady UE, czyli szefów dyplomacji krajów członkowskich.

Sikorski powiedział, że wśród krajów UE nie ma natomiast zgody na objęcie Białorusi ogólnymi sankcjami ekonomicznymi. "Nie byłoby na to zgody, w wypowiedziach kilku krajów członkowskich to zostało zaznaczone. Nie byłoby konsensusu" - dodał.

Na rozszerzonej liście osób non grata w UE ponownie znalazł się prezydent Alaksandr Łukaszenka, a także jego dwaj synowie Wiktor i Dmitrij oraz minister obrony Jury Żadobin i szef KGB Wadim Zajcew. Nie ma natomiast szefa dyplomacji Siarhieja Martynaua.

"Nie mamy dowodów, aby był on zamieszany w represje. Po drugie UE dokładnie tak jak Polska nie chce prowadzić polityki izolowania Białorusi (...). Ostatecznym celem jest coś odwrotnego - powrót Białorusi do europejskiej rodziny narodów. Tylko że władze białoruskie prowadzą politykę, która temu nie służy. Polityka warunkowości nie oznacza, że raz na zawsze podnosimy most zwodzony, i będziemy bardzo zadowoleni, gdy władze zmienią swoją politykę i wtedy sankcje będą mogły być złagodzone" - powiedział Sikorski.