"Prawie 10 tys. członków ruchu islamistycznego" jest oczekiwanych w Ammanie, żeby "potępić przemoc i domagać się reform" - oświadczył Zaki Bani Rszeid, członek kierownictwa Frontu Akcji Islamskiej. Popierany przez Bractwo Muzułmańskie Front to główna partia opozycyjna. O udział w manifestacjach u boku FAI zaapelowało 19 innych ugrupowań.
"Rząd uzyskał czas na wprowadzenie reform, ale wyraźnie waha się i próbuje grać na zwłokę za pomocą czczej gadaniny" - ocenił Bani Rszeid. Dodał, że mimo obietnic nikt nie przedstawił konkretnych propozycji. Islamiści ograniczyli w ostatnich tygodniach udział w antyrządowych demonstracjach w Jordanii, ponieważ uzyskali od króla i rządu zapewnienie o otwarciu dialogu i planowanych reformach.
Organizatorzy piątkowej akcji poinformowali też, że demonstranci potępią "ataki chuligańskie" na manifestantów. 18 lutego osiem osób zostało rannych, gdy zwolennicy reżimu zaatakowali młodzieżową manifestację, której uczestnicy domagali się reform.
Na początku lutego król Abdullah II przyjął rezygnację premiera Samira ar-Rifaia i zwrócił się do swojego byłego doradcy wojskowego Marufa Bachita o utworzenie nowego rządu oraz o "podjęcie szybkich i jasnych działań w celu przeprowadzenia prawdziwych reform politycznych".