Grecja nie sprzeda żadnej ze swoich egejskich wysp, by zmniejszyć zadłużenie. Są one częścią dziedzictwa kulturowego i przemysłu turystycznego kraju - oświadczył w czwartek grecki premier Jeorjos Papandreu w wywiadzie dla niemieckiej gazety "Bild". Jest to odpowiedź na prowadzoną przez niemiecki tabloid kampanię nakłaniająca Ateny, by rozważyły sprzedaż niektórych ze swoich wysp. W wywiadzie dla gazety Papandreu oświadczył, że wyspy nie są na sprzedaż.
"Coś takiego jest wykluczone - odpowiedział Papandreu. - Trzeba po prostu zrozumieć, jak ważne są te wyspy dla Grecji i greckiej historii. Wydaliśmy olbrzymie sumy z budżetu na obronność, by zabezpieczyć wyspy w pobliżu tureckiego wybrzeża". "Bild", jedna z najlepiej sprzedających się w Niemczech gazet, od niemal roku sugeruje, że Grecja powinna rozważyć sprzedaż wysp jako sposób na zmniejszenie zadłużenia. Z badań opinii publicznych wynika, że większość Niemców sprzeciwia się udzielaniu z pieniędzy podatników pomocy finansowej Grecji i innym zadłużonym krajom strefy euro.
"Te wyspy są naszym dziedzictwem kulturowym i cenią je również turyści z Niemiec. Jeśli sprzedalibyśmy je kilku superbogatym ludziom, zostałyby zamknięte dla wszystkich - przekonywał grecki premier - Chcemy rozwijać ten unikalny, naturalny krajobraz ostrożnie i ekologicznie, to przyniesie o wiele więcej korzyści". Papandreu stwierdził, że rozumie dlaczego Niemcy są niezadowoleni z powodu pomocy finansowej udzielonej Grecji przez kraje strefy euro i podziękował im za ich wkład.
Zaznaczył, że Grecja otrzymała pożyczki, a nie zapomogę. "To są pożyczki, płacimy od nich oprocentowanie, to nie prezent" - przekonywał. Dodał, że "nie chcieliśmy pożyczek, żeby zostawić wszystko tak jak było, ale by zyskać czas na niezbędne zmiany". "Rozumiem część zniecierpliwienia w Niemczech. Mogę tylko im podziękować" - powiedział.