Rasmussen zaznaczył, że jakiekolwiek działanie będzie wymagało jasnego mandatu ONZ oraz szerokiego międzynarodowego poparcia.
"NATO nie zamierza interweniować w Libii, lecz poprosiliśmy naszą armię o przeprowadzenie rozsądnego planowania na wszelkie ewentualności" - powiedział szef NATO brytyjskiej telewizji Sky News.
"Możemy odpowiedzieć (militarnie) w sposób krótkoterminowy, jeśli zostaniemy o to poproszeni i jeśli będzie to konieczne. Jest wiele drażliwych kwestii w regionie, co wiąże się z tym, że można by rozważać ingerencję obcych wojsk" - powiedział Rasmussen. "Dlatego - tłumaczył - jakakolwiek operacja powinna opierać się na bardzo szerokim międzynarodowym poparciu, włącznie z poparciem w regionie".
Brytyjski premier David Cameron wypowiedział się w środę w podobnym duchu. Jak zaznaczył, Wielka Brytania stara się o międzynarodowe poparcie wszelkich środków, które mają zostać podjęte przeciwko libijskim władzom, w tym ustanowienia strefy zakazu lotów nad Libią.
Kontrofensywa sił lojalnych wobec przywódcy Libii Muammara Kadafiego zatrzymała natarcie powstańców na wschodzie kraju. Wspierane czołgami i lotnictwem wojska reżimowe starają się odbić z rąk rebeliantów miasto Zawija, 50 km na zachód od Trypolisu, Misratę w środkowej części libijskiego wybrzeża i Ras al-Unuf, leżący 660 km na wschód od stolicy.
W zeszłym tygodniu sekretarz stanu USA Hillary Clinton powiedziała, że Stany Zjednoczone są dalekie od podjęcia decyzji w sprawie ustanowienia nad Libią strefy zakazu lotów. Przemawiając przed komisją spraw zagranicznych Senatu, Clinton oświadczyła, że ewentualne zaangażowanie USA w "innych obszarach niż wsparcie misji humanitarnych" wymaga zachowania najwyższej ostrożności.
Także szef Pentagonu Robert Gates ostrzegał w Kongresie, że objęcie Libii strefą zakazu lotów wymagałoby przeprowadzenia ataku na libijskie lotnictwo.
Ustanowienie takiej strefy miałoby uniemożliwić Kadafiemu wykorzystanie lotnictwa wojskowego przeciw ludności cywilnej.
Rasmussen przychylił się do stanowiska USA. "Pragnę podkreślić, że wprowadzenie strefy zakazu lotów byłoby raczej skomplikowanym przedsięwzięciem i wymagałoby nowego mandatu ONZ" - powiedział szef NATO. "Obecna rezolucja Rady Bezpieczeństwa nie pozwala na użycie sił zbrojnych" - dodał.