"Uważamy, że każdy człowiek skazany wyłącznie za głoszenie swoich poglądów jest więźniem sumienia. Dlatego prosimy, by AI zrewidowała swoje stanowisko wobec Chodorkowskiego i przyznała mu taki status" - oświadczyli autorzy apelu.

W 2005 roku Amnesty International, międzynarodowa organizacja pozarządowa broniąca praw człowieka, odmówiła uznania tego skonfliktowanego z Kremlem magnata naftowego za więźnia sumienia. AI oznajmiła wówczas, że nie dysponuje przekonującymi dowodami prześladowania go z pobudek politycznych. Amnesty International przyznała jednak wtedy istnienie "politycznego kontekstu" w sprawie Chodorkowskiego.

Reklama

W ocenie rosyjskich intelektualistów, "oczywiste polityczne umotywowanie pierwszego procesu dawało wszelkie podstawy do uznania Michaiła Chodorkowskiego za więźnia politycznego".

Ich zdaniem, przyczyną drugiego procesu b. szefa Jukosu była działalność publicystyczna, jaką prowadzi on zza krat. "Wystąpienia te zawierają nie tylko analizę zgubnego, z punktu widzenia Chodorkowskiego, politycznego i gospodarczego kursu obecnych władz Federacji Rosyjskiej, ale także propozycje jego zmiany" - zauważyli autorzy apelu.

Podkreślili oni też, że animatorom drugiego procesu Chodorkowskiego chodziło przede wszystkim o to, by nie wyszedł on na wolność.

Pod apelem podpisało się 45 osób, w tym pisarze - Borys Strugacki, Borys Akunin, Ludmiła Ulicka i Arkadij Waksberg, reżyserzy i aktorzy - Eldar Riazanow, Oleg Basilaszwili i Siergiej Jurski, naukowcy - Jurij Ryżow i Jewgienij Gontmacher, a także publicyści - Aleksiej Simonow, Władimir Pozner, Jurij Rost, Wiktor Szenderowicz i Leonid Parfionow.



Reklama

Ten ostatni zaprzeczył, jakoby apel był odpowiedzią na wcześniejszy list otwarty 55 osób publicznych, biorący w obronę sędziego Wiktora Daniłkina, który orzekał w drugim procesie Chodorkowskiego.

Według autorów tamtego listu - m.in. prawnika Anatolija Kuczereny, legendarnego bramkarza hokejowego Władysława Tretjaka, artysty cyrkowego Edgarda Zapasznego i dziennikarki telewizyjnej Tiny Kandelaki - krytyka pod adresem Daniłkina ma na celu zdyskredytowanie całego systemu sądowniczego w Rosji.

30 grudnia 2010 roku Chodorkowski i Lebiediew w drugim procesie zostali skazani na 13,5 roku łagru za rzekome przywłaszczenie 218 mln ton ropy naftowej i wypranie uzyskanych w ten sposób pieniędzy. Na wolność wyjdą w 2017 roku, gdyż na poczet kary zaliczono im wcześniejszy wyrok, który odsiadują.

W pierwszym procesie, w 2005 roku, biznesmeni zostali skazani na osiem lat pozbawienia wolności za domniemane oszustwa podatkowe i uchylanie się od płacenia podatków.

Chodorkowski i Lebiediew konsekwentnie odpierają wszystkie wysunięte wobec nich zarzuty, uważając je za sfabrykowane i politycznie umotywowane.

Powstały w 1993 roku Jukos stał się z czasem jednym z największych koncernów naftowych w Rosji. Jednak w 2003 roku popadł w konflikt z Kremlem. Chodorkowski i Lebiediew zostali aresztowani. W 2006 roku sąd w Rosji ogłosił upadłość Jukosu. Jego najcenniejsze aktywa przejął kontrolowany przez państwo koncern Rosnieft.