Proceder opisał w czwartek dziennik "Bild". Szajka wykorzystywała monety o nominałach jednego i dwóch euro, które zostały wycofane z obiegu przez niemiecki bank centralny, Bundesbank. Takie monety są niszczone poprzez oddzielenie ich pierścienia od rdzenia. Przestępcy skupowali zniszczony bilon jako złom i tonami wywozili do Chin. Tam monety były ponownie stapiane i wracały do Niemiec, gdzie w Bundesbanku wymieniano je na banknoty.
Szajka działała w ten sposób od 2007 roku. Jak podał "Bild", przestępcy mieli pomocników w Bundesbanku, a w szmuglowaniu fałszywek miał pomagać szajce personel pokładowy niemieckich linii lotniczych Lufthansa.
Według "Bilda" pracownicy Lufthansy przewozili pieniądze w kwotach poniżej 10 tys. euro, dzięki czemu nie musieli zgłaszać tego celnikom. Jednak na początku 2010 roku uwagę celników zwróciła stewardessa z bardzo ciężkim bagażem ręcznym. W jej torbie znajdowały się tysiące monet euro. Po tym incydencie prokuratura, policja kryminalna i urząd celny wszczęły śledztwo.