Jak powiedział PAP kierownik wydziału konsularnego ambasady RP w Tel Awiwie Piotr Starzyński, w 2010 roku placówka wydała obywatelom Izraela najwięcej paszportów od roku 1989, który przyniósł przemiany demokratyczne w Polsce i umożliwił odbudowę stosunków z państwem żydowskim.
W 2009 roku w Izraelu przybyło Polsce ponad 1000 obywateli. Od początku bieżącego roku Izraelczykom przyznano już prawie 600 polskich paszportów. Zainteresowanie nimi rośnie, ponieważ od maja polscy obywatele będą mogli swobodnie podejmować pracę m.in. w Niemczech i Austrii. Kilka polskich kancelarii prawnych wyspecjalizowało się w dostarczaniu dokumentów potwierdzających, że jakaś osoba była w przeszłości polskim obywatelem. Dzięki temu, paszporty RP mogą potem uzyskać także dzieci i wnuki takiej osoby, a wiele rodzin izraelskich, to rodziny wielodzietne.
Kolejki w godzinach przyjęć interesantów i listy społeczne wywieszone na ogrodzeniu są stałym widokiem przed wejściem do konsulatu przy polskiej ambasadzie w Tel Awiwie. Zdecydowana większość oczekujących przychodzi w jednym celu: starają się o paszporty RP. Jak mówią o "paszporty europejskie" albo "paszporty Schengen", które pozwalają swobodnie podróżować po krajach UE, podejmować tam studia i pracę.
Wielu Izraelczyków ma obywatelstwa innych państw. Jak tłumaczy PAP przedstawiciel organizacji skupiającej żydowskich osadników na Zachodnim Brzegu Jordanu - terytorium, które ma w przyszłości wejść w skład państwa palestyńskiego - dobrze mieć zagraniczny paszport "na wszelki wypadek". Z takim dokumentem nie tylko łatwiej, ale i bezpieczniej jest też podróżować np. do państw arabskich czy innych krajów muzułmańskich.
Konsultant biznesowy Izaak Belek i jego syn Ben za pierwszym razem musieli odejść z kwitkiem spod drzwi polskiego konsulatu. 43. miejsce na liście, sporządzonej przez oczekujących w kolejce, nie zagwarantowało im wejścia do placówki przed jej zamknięciem dla interesantów. Musieli przyjść ponownie innego dnia.
Izaak Belek wyjechał z komunistycznej Polski w 1957 roku, mając 9 lat. Pamięta, jak wrocławscy koledzy nie chcieli z nim grać w piłkę, mówiąc, że jest Żydem. "Nie wiedziałem nawet, kto to jest Żyd, zapytałem rodziców i tak dowiedziałem się, kim jestem" - mówi PAP. Przed emigracją rodzina musiała się zrzec polskiego obywatelstwa. Zapamiętali, że w kraju, który opuszczali panowała antysemicka atmosfera.
Dziś jednak - jak twierdzi Belek - Polska jest już zupełnie innym państwem, ma przyjazne stosunki z Izraelem, a izraelscy biznesmeni coraz chętniej inwestują nad Wisłą.
Dwie dorosłe córki Beleka odwiedziły w ostatnich latach Polskę, skąd pochodzi nie tylko ich ojciec, ale i rodzice matki, którzy wyemigrowali w 1939 roku, przed wybuchem II wojny światowej. "Córki opowiadały, że polska młodzież jest dziś w większości dobrze nastawiona do Żydów i Izraela. Tego lata chcemy pojechać do Polski całą rodziną. Może syn będzie tam studiował" - mówi po polsku Belek.
Jednak już ani jego córki, ani 29-letni syn nie znają polskiego. Ben, absolwent antropologii, powiedział PAP po angielsku, że rozważa studia doktoranckie, ale nie w Polsce, lecz w którymś z krajów zachodnioeuropejskich.
Nieoficjalnie można się dowiedzieć, że część przedstawicieli polskich władz zastanawia się, w jaki sposób można by ograniczyć możliwość uzyskania polskich paszportów. Dzieci emigrantów z Polski mogą je uzyskiwać automatycznie, jeśli tylko ich rodzice są lub byli obywatelami polskimi.