Odrzucił jako tło zamachu waśnie religijne, narodowościowe, czy porachunki kryminalne i dodał, że na razie "nie ma faktów", by oskarżać polityków.

Na początku orędzia do narodu i parlamentu Łukaszenka oznajmił, że Białoruś jest poddawana zmasowanemu naciskowi. Ocenił, że siły, których nie wymienił z nazwy, chcą destabilizacji sytuacji i wywołania chaosu po to, by "mieć rozwiązane ręce do bezpośredniej ingerencji".

Reklama

"Najpierw groźby polityczne, nieprzyjęcie rezultatów ostatnich wyborów prezydenckich, listy osób objętych sankcjami wizowymi, sankcje gospodarcze. Potem podsycanie paniki na rynku walutowym i konsumenckim, potem taniec na grobach związany z wydarzeniami w metrze" - wyliczał.

"Na pewno nikt w większym stopniu niż ja nie analizuje tego zamachu" - przyznał, i ocenił: "U nas mogą być tylko dwie przyczyny podobnych zjawisk: albo przywieźli ładunek z zewnątrz i zdetonowali, albo mamy oszołomów i wyrodków u siebie".

Wskazał, że nie widzi obecnie związku między zamachem a "piątą kolumną", jak nazywa opozycję polityczną. Zapewnił jednak: "Zniszczymy wszelką piątą kolumnę i mamy do tego wystarczające środki". Podkreślił, że "żadne procesy polityczne i media" w kraju nie mogą być finansowane z zagranicy.

Wcześniej, mówiąc o okresie przed wyborami prezydenckimi, Łukaszenka powiedział: "Tyle było +demokracji+, że aż mdliło" i dodał: "Wtedy uprzedziłem: jeśli chcecie, damy pełną wolność i demokrację, ale pamiętajcie - to będzie miało rezultaty. (...) Ludzie czytają gazety, oglądają telewizję i analizują: +Dzisiaj wszystko można+. A ludzie chorzy, w tym psychicznie, którzy nie zrealizowali się w społeczeństwie, postrzegają to zupełnie inaczej" - mówił.

Mówiąc o polityce zagranicznej ocenił, że pauza w stosunkach Białorusi z UE nie będzie trwała długo. "Potrzebujemy się wzajemnie" - wskazał. Według niego, wśród zarzutów wobec Mińska "dawno już zniknął temat" rezultatów wyborów prezydenckich. "Powinniśmy być gotowi na ten moment, kiedy Europejczycy publicznie, czy nie, przyznają, że ich naciski na Białoruś były nieodpowiednie, przyjdą i powiedzą: jesteśmy gotowi współpracować" - powiedział. "To musimy podtrzymywać" - zaznaczył, i dodał, że takie rozmowy mogłyby nastąpić "choćby jutro".

Reklama



Rosję nazwał kluczowym strategicznym partnerem Białorusi. Zarazem, mówiąc o konieczności w kraju budowy elektrowni atomowej jako negatywną ocenił zależność od gazu, który Białoruś otrzymuje "tylko z jednego kraju", czyli z Rosji.

"Elektrownia atomowa jest nam niezbędna do życia i będzie zbudowana na Białorusi" - podkreślił. Zapewnił, że projekt elektrowni, którą ma zbudować rosyjska firma, odpowiada najwyższym wymogom bezpieczeństwa. Wyraził opinię, że protesty Litwy czy Polski to obawa przed konkurencją, bo oba kraje zamierzają budować u siebie elektrownie atomowe.

Wśród tematów gospodarczych Łukaszenka zaznaczył m.in. "nadzwyczajne zainteresowanie" rozwojem przedsiębiorczości w kraju i zwiększeniem udziału własności prywatnej w gospodarce.

Łukaszenka podał pewne szczegóły dotyczące podejrzanych o dokonanie zamachu w metrze i skrytykował media za ujawnienie ich nazwisk.

"Tacy ludzie są w naszym społeczeństwie. A kiedy tylko pojawia się sprzyjająca gleba (...) to się ujawniają" - mówił o podejrzanych. Dodał: "W naszej rodzinie pojawiła się parszywa owca i chwała Bogu, że zatrzymaliśmy ją na czas. Jak pokazuje śledztwo, jutro byłoby gorzej".

Prezydenckiego orędzia słuchali, prócz parlamentarzystów, wysocy urzędnicy państwowi, przedstawiciele władz lokalnych i dyplomaci. Po wystąpieniu Łukaszenka odpowiadał na pytania deputowanych.