Porozumienie zawarte po półtorarocznych bezowocnych rozmowach jest żywo krytykowane przez Izrael. Izrael widzi w tym umocnienie islamskiego radykalnego Hamasu, który uważa za organizację terrorystyczną i z którym wyklucza współpracę.
Porozumienie zostało podpisane przez przedstawicieli 13 ugrupowań, w tym Fatah rządzący na Zachodnim Brzegu i Hamas kontrolujący Strefę Gazy.
Zarówno prezydent palestyński Mahmud Abbas, jak i szef Hamasu Chaled Meszal znajdują się w Egipcie, lecz, jak pisze agencja AFP, nie uczestniczyli osobiście we wtorek w podpisaniu umowy. W środę mają wziąć udział w oficjalnej ceremonii w obecności m.in. szefa Ligi Arabskiej Amra Musy i ministra spraw zagranicznych Egiptu Nabila Abdalla el-Arabiego.
Porozumienie przewiduje sformowanie tymczasowego rządu jedności narodowej do czasu wyborów prezydenckich i parlamentarnych.
"Porozumienie między Hamasem, który nawołuje do zniszczenia Izraela, a Fatahem powinno zaniepokoić wszystkich Izraelczyków, lecz także tych, którzy dążą do pokoju między nami a naszymi sąsiadami palestyńskimi" - powiedział szef izraelskiego rządu Benjamin Netanjahu.
Netanjahu, który wybiera się w środę do Londynu, a później do Paryża, chce, jak pisze Reuters, przedstawić ugodę palestyńskiego prezydenta Abbasa z radykalnym Hamasem jako cios dla perspektyw pokojowych, które i bez tego są mgliste.
Hamas zbrojnie przejął kontrolę nad Strefą Gazy w czerwcu 2007 roku. Od tego czasu na terytoriach palestyńskich panuje faktyczna dwuwładza.