Jego podwładni mają "zmiażdżyć" Londyn. "Nasz nowy przywódca poprosił o plan operacji w Londynie" – powiedział rzecznik talibów Ehsanullah Ehsan. "Wierzy on, że Wielka Brytania to serce Europy – i musi zostać zmiażdżone" – dodał.

Reklama

Z informacji, do jakich dotarły brytyjskie media, liderzy talibów i Al-Kaidy na Środkowym Wschodzie spotkali się ostatnio, by potwierdzić przywódczą rolę al-Adela. Przy tej okazji nowy lider najsłynniejszej organizacji terrorystycznej świata miał ujawnić swoje plany.

Brytyjskie władze potraktowały zagrożenie poważnie. Funkcjonariusze BTP – British Transport Police – formacji zajmującej się bezpieczeństwem w środkach transportu, otrzymali prawo do noszenia broni w metrze i pociągach naziemnych oraz na stacjach. W przyszłym tygodniu sekretarz stanu ds. transportu Philip Hammond ma też ogłosić szczegóły planu, mającego zapobiec zagrożeniu. Służby bezpieczeństwa najbardziej obawiają się ataku przeprowadzonego na wzór zamachów w Bombaju w 2008 r. Wtedy to terroryści przypłynęli do miasta od strony morza, wnieśli broń w plecakach do kluczowych punktów w mieście, po czym otworzyli ogień do przechodniów i turystów.

Niebezpieczeństwa nie można lekceważyć – tym bardziej, że z materiałów wywiezionych z rezydencji Osamy bin Ladena w Pakistanie wynika, że Al-Kaida była bezpośrednio zaangażowana w udaremniony dwa lata temu atak w Manchesterze. W Wielkanoc terroryści chcieli wówczas uderzyć na handlowe centrum miasta. Co gorsza, aresztowani wówczas ekstremiści zostali potem wypuszczeni na wolność – z braku ewidentnych dowodów.

Dokumenty bin Ladena wskazują też, że terroryści mieli jeszcze jeden plan, który miał wstrząsnąć światem: chcieli zaatakować tankowce, by doprowadzić do kryzysu ekonomicznego na Zachodzie.