Tymoszenko oświadczyła w odpowiedzi, że decyzja sądu apelacyjnego otwiera jej możliwość szukania sprawiedliwości w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Skargę na działania prokuratury złożyli wcześniej w sądzie obrońcy byłej premier.

Reklama

"Najważniejsze, że dziś uzyskaliśmy to, po co chodziliśmy do tych sprzedajnych sądów. Chodziliśmy do nich po to, by otrzymać prawo skierowania sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Apelacja była ostatnią instancją" - powiedziała Tymoszenko po ogłoszeniu orzeczenia sądu.

24 maja była premier na siedem godzin została zatrzymana w prokuraturze pod zarzutem utrudniania śledztwa o nadużycia, do których miało dojść, gdy pełniła funkcję szefowej rządu.

Po zatrzymaniu opozycyjna polityk usłyszała oskarżenie o nadużycie władzy i przekroczenie uprawnień służbowych przy zawieraniu kontraktów gazowych w 2009 r., co miało narazić na straty ukraiński skarb państwa.

W 2008 roku Kijów płacił 179,5 USD za 1000 metrów sześciennych rosyjskiego gazu. Po rosyjsko-ukraińskim konflikcie gazowym na przełomie 2008 i 2009 r. Tymoszenko porozumiała się z premierem Rosji Władimirem Putinem, że cena błękitnego paliwa dla Ukrainy wyniesie 450 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Obecne władze Ukrainy uważają tę umowę za niekorzystną.

Tymoszenko uważa, że działania prokuratury są wyrazem prześladowań opozycji. Utrzymuje też, że władze pragną, by została skazana, gdyż jako osoba karana sądownie nie będzie mogła startować w wyborach. Najbliższe wybory - parlamentarne - odbędą się na Ukrainie w przyszłym roku.

Julia Tymoszenko była główną konkurentką obecnego prezydenta Wiktora Janukowycza w zwycięskiej dla niego drugiej turze wyborów prezydenckich na początku ubiegłego roku. Obecnie była premier jest największym krytykiem działań szefa państwa.