"Uważamy, że jest to dobre zarówno dla nich jak i dla Afgańczyków i popieramy to" - ocenił Karzaj, dodając, że "jest to krok w kierunku przejęcia przez mieszkańców Afganistanu obrony swojego własnego terytorium".
Z drugiej strony, jak podkreśla agencja AFP, afgańscy talibowie uznali, że plan Obamy jest "symboliczny" i nie satysfakcjonuje ani społeczności międzynarodowej, ani mieszkańców USA "zmęczonych wojną". Zapowiedzieli, że będą walczyć dopóki ostatni amerykański żołnierz nie opuści Afganistanu.
Rebelianci, którzy w ostatnich latach nasilili działania, wciąż twierdzą, że całkowite wycofanie "zagranicznych sił okupacyjnych" jest wstępnym warunkiem wszelkich negocjacji pokojowych.
Prezydent USA Barack Obama w przemówieniu telewizyjnym w środę wieczorem ogłosił, że do końca roku z Afganistanu wycofanych zostanie 10 tys. amerykańskich żołnierzy, a do końca roku 2012 kolejne 23 tysiące.
W Afganistanie wciąż pozostanie około 65-70 tys. amerykańskich wojskowych.
Amerykański prezydent powiedział, że siły USA poczyniły znaczne postępy w walkach z talibami i terrorystami z Al-Kaidy, co pozwala na redukcję wojsk.