Hamasowcy z więzień w Nafha, Rimon, Eszel, Hadarim odesłali w niedzielę otrzymane śniadania, chcąc pokazać, że nie godzą się na odbieranie im dotychczasowych przywilejów.
Strażnicy więzienni mówią, że osadzeni zapowiadają bojkot wszystkich trzech niedzielnych posiłków. Według służby więziennej, nie musi to jednak oznaczać głodówki, bowiem odbywający karę mają w swoich celach także żywność kupowaną w kantynie. Ponadto w świetle penitencjarnych reguł w Izraelu strajk głodowy ma miejsce wówczas, gdy więźniowie rezygnują z sześciu kolejnych posiłków.
Hamas zapowiadał ostrzegawczą głodówkę więźniów już tydzień temu, po tym jak premier Izraela Benjamin Netanjahu oznajmił, że ograniczy ich przywileje.
"Koniec zabawy (...) nie będzie więcej doktoratów z terroryzmu" - oświadczył Netanjahu w reakcji na wiadomość, że Hamas odmawia Międzynarodowemu Czerwonemu Krzyżowi przekazania "znaku życia" od Gilada Szalita - izraelskiego żołnierza przetrzymywanego od pięciu lat w niewoli w Strefie Gazy.
Zdaniem Netanjahu, warunki przetrzymywania wrogów Izraela w więzieniach są zbyt komfortowe, a państwo nie ma obowiązku wychodzić wobec nich poza minimalne warunki nakładane przez prawo krajowe i międzynarodowe.
Premier nie wyjawił, jakie konkretnie kroki podejmie rząd. Oznajmił jedynie, że już zlikwidował "absurdalne" rozporządzenie pozwalające więźniom na podejmowanie studiów akademickich.
Już w marcu 2009 roku komisja pod kierownictwem ministra sprawiedliwości zarekomendowała zaostrzenie warunków pobytu w izraelskich więzieniach członkom Hamasu. Komisja proponowała m.in. ograniczenie wizyt bliskich i wyeliminowanie podczas nich możliwości fizycznego kontaktu oraz zakaz korzystania z telewizji, radia i gazet.
Teraz władze zapowiadają też, że uniemożliwią więźniom Hamasu rozmowy przez telefony komórkowe.