"Po latach bezczynności, UE po raz pierwszy zobowiązuje się do ostatecznego unieszkodliwiania odpadów radioaktywnych. Dzięki tej dyrektywie, UE stanie się najbardziej zaawansowanym regionem pod względem bezpiecznego zarządzania odpadami radioaktywnymi i wypalonym paliwem jądrowym" - powiedział we wtorek komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger.
We wtorek kraje UE przyjęły dyrektywę ustanawiającą wspólne zasady "odpowiedzialnego i bezpiecznego" zarządzania zużytym paliwem i odpadami radioaktywnymi. Kraje UE będą miały 4 lata na dostarczenie KE programów budowy tzw. głębokich składowisk na odpady radioaktywne, ewentualnie wspólnych składowisk w partnerstwie z innymi krajami UE.
Obecnie 14 krajów UE, które mają elektrownie jądrowe, składuje wypalone paliwo i inne odpady najczęściej w betonowych bunkrach na terenie elektrowni, dopóki ich poziom radioaktywności nie spadnie na tyle, by móc je transportować. Może to zająć nawet kilkadziesiąt lat. Niektóre kraje przerabiają i ponownie używają wypalonego paliwa.
"Za 4 lata państwa członkowskie przedstawią nam szczegółowy scenariusz, w jaki sposób chcą ostatecznie składować odpady atomowe, jakie są miejsca budowy, czas podejmowania decyzji, wydania zezwolenia na budowę, czas samej budowy i uruchomienia składowiska. Chodzi o to, aby uniemożliwić niekończące się historie wydawania zezwoleń i jednego moratorium po drugim" - powiedział we wtorek Oettinger.
Zaznaczył, że w dyrektywie KE wyznaczyła surowe standardy, jeśli chodzi o formację gleby pod budowę tzw. głębokich składowisk, technikę budowy, kwalifikacje pracowników i kontrole.
Chociaż komisarz określił przyjęcie dyrektywy jako "historyczne osiągnięcie" w dziedzinie bezpieczeństwa jądrowego UE, to w Brukseli pojawiły się krytyczne głosy, że dyrektywa nie zatrzyma transportu niebezpiecznych materiałów poza UE.
"Pomimo nacisku ze strony Komisji, by zablokować eksport, nowe zasady pozwolą Węgrom i Bułgarii, krajom które mają obecnie umowy na eksport odpadów nuklearnych do Rosji, kontynuować transfer materiałów radioaktywnych" - wskazuje Greenpeace.
W 2020 roku ma powstać pierwsze głębokie składowisko w Finlandii. "Dlatego za 4 lata żadne państwo nie będzie mogło stwierdzić, że jego koncepcja przewiduje eksport (odpadów). Gdyby do tego doszło, byłaby uruchomiona procedura naruszenia Traktatu" - dodał. Możliwość eksportu nazwał "teoretyczną", a kompromis z krajami UE "maksimum tego, co było możliwe do osiągnięcia".
W pierwotnym projekcie dyrektywy, KE chciała całkowitego zakazu eksportu odpadów z UE, przychylił się do tego Parlament Europejski. Ostatecznie eksport pod restrykcyjnymi warunkami dopuściła Rada UE, czyli ministrowie z krajów "27". Zgodnie z dyrektywą jest on możliwy, gdy kraj trzeci posiada działające składowisko w momencie dostarczenia odpadów, musi to być spełniające międzynarodowe wymogi tzw. głębokie składowisko geologiczne. Budowa takiego trwa ok. 40 lat.
Zgodnie z obecnie obowiązującymi w UE przepisami ws. transportu wypalonego paliwa i odpadów radioaktywnych, zakazany jest eksport na Karaiby, do krajów Afryki i Pacyfiku, a także na Antarktydę.
Poza harmonogramem budowy składowisk programy dostarczane KE przez kraje UE będą musiały przedstawić ocenę kosztów i sposób finansowania budowy. Kraje będą musiały opisać też, jak będą wdrażać wymagane przez dyrektywę wymogi bezpieczeństwa oraz regularnie aktualizować swoje plany. Ponadto każdy kraj będzie musiał ustanowić niezależny organ odpowiedzialny za zarządzanie zużytym paliwem i radioaktywnymi odpadami, a co 10 lat poddawać się ocenie międzynarodowych ekspertów.
Na mocy dyrektywy prawnie wiążące dla krajów UE staną się standardy bezpieczeństwa Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu. Wymaga ona, by odpady były maksymalnie odizolowane od ludności cywilnej oraz nie zagrażały pracownikom.